Geje z automatu

Jakub Jałowiczor

Jeśli spojrzeć na kampanię wyborczą w Warszawie, można odnieść wrażenie, że wszyscy stołeczni wyborcy to aktywiści LGBT.

Jakub Jałowiczor Jakub Jałowiczor

Nie jest miło być wziętym za geja, a i walczyć z taką plotką ciężko. Nie ma żony? Gej. Ma żonę i dzieci? Nie dość że gej, to jeszcze oszust. Zmienia kobiety? Wiadomo, żadna by długo z gejem nie wytrzymała. Kiedy obserwuję kampanię wyborczą w stolicy mam wrażenie, że ktoś uznał, że warszawiak z automatu jest homoseksualistą.  

Jeśli polityk bierze udział w demonstracji i ogłasza to w mediach społecznościowych, to najwyraźniej zakłada, że w ten sposób nabije sobie popularność. Uważa najwidoczniej, że warto trzymać z grupą, która demonstruje, bo część elektoratu to przekona, a reszty przynajmniej nie zrazi. W sobotę na Paradzie Równości pojawili się kandydaci na prezydenta i wiceprezydenta Warszawy. Jeśli spojrzeć na prowadzoną przez nich kampanię wyborczą, można odnieść wrażenie, że wszyscy stołeczni wyborcy to aktywiści LGBT. Jak dotąd poruszane są przede wszystkim kwestie ślubów jednopłciowych i finansowania zabiegów in vitro (oczywiście dyskusja przetykana jest  zaklęciami o tym, jak to w wyborach samorządowych najważniejsze są ścieżki rowerowe i sadzenie drzew w mieście). Miły wyjątek stanowi walka o Centralny Port Komunikacyjny, choć akurat w tej sprawie więcej do powiedzenia ma rząd, niż warszawski ratusz.

Nie przeczę, liberalnego elektoratu w Warszawie nie brakuje, a odsetek skrajnej lewicy (zwykle nieświadomej, że jest skrajna) jest tu wyższy niż średnia krajowa. Ale ta grupa jest też mocno nadreprezentowana w mediach. Wielu wyborców naprawdę dużo bardziej obchodzi to, czy miasto jest przejezdne, albo czy rządzi odpowiednia partia – bo to wbrew zaklęciom ma dla ludzi duże znaczenie. A nie brak i takich, których kwestie gejowskie bardzo interesują, ale akurat nie dlatego, że wspierają postulaty organizacji LGBT. Nie mówię, że wybory w stolicy wygra się dzięki cytatom z Sienkiewicza, ale walka z homofobią też nie jest receptą na sukces.

Mam nadzieję, że wybory pomogą politykom zweryfikować poglądy. Głosowanie to chyba najlepszy sposób na walkę z nieładną plotką.