Irlandia krajem misyjnym

GN 23/2018

publikacja 07.06.2018 00:00

O Irlandii w kontekście referendum, w którym przegrało życie nienarodzonych, mówi o. Cezary Binkiewicz OP.

Irlandia krajem misyjnym Ks. Tomasz Jaklewicz /foto gość

Ks. Tomasz Jaklewicz: Czy można powiedzieć, że referendum z 25 maja było kropką nad i procesu sekularyzacji Irlandii, bolesnym pożegnaniem się ze złudzeniami?

O. Cezary Binkiewicz OP: Choć mieszkam w irlandzkim klasztorze, generalnie pracuję dla Polonii. Nie uważam się za znawcę tego Kościoła, ale rozmawiam z moimi braćmi, obserwuję. Będąc tutaj, w Dublinie, rozumiem jakoś lepiej Irlandię.

Na polskich stronach internetowych pojawiały się tytuły w stylu: „Katolicka Irlandia powiedziała TAK dla aborcji”. To jest za duży skrót myślowy albo wręcz nieprawda. Bo Irlandia już dawno nie jest katolicka. W Polsce mamy taką skłonność, by myśleć, że to bardzo katolicki kraj. Kiedy tu przyjeżdżałem, też tak sądziłem, ale Irlandia nie jest katolickim krajem. Kiedy Jan Paweł II był tutaj w 1979 roku, na papieskiej Mszy św. w Phoenix Park zgromadziło się 1,5 mln Irlandczyków, czyli jedna trzecia całego narodu. Dziś to już jest zupełnie inny kraj.

Kiedy przed referendum obserwowałem ulice Dublina i słuchałem ludzi, którzy namawiali do głosowania „yes” lub „no”, odnosiłem wrażenie, że te głosy rozkładają się po równo. Obrońcy życia przekonywali, że wynik nie jest przesądzony. Czy skala przegranej zaskoczyła Ojca?

Modliłem się o to, by aborcja nie wygrała, ale rozum podpowiadał, że obrońcy życia nie wygrają, ponieważ w ostatnich kilku latach przegrywali wszystko. Przegrali zmianę w prawie (bez referendum) pozwalającą na aborcję, gdy kobieta grozi, że popełni samobójstwo. Przegrali w 2015 roku referendum dotyczące zmiany definicji małżeństwa. Nie sądziłem jednak, że większość za aborcją przekroczy 60 procent. Okazało się, że porażka była sromotna.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.