Między 3 maja a 11 listopada

Andrzej Nowak

|

GN 19/2018

Nie chowajmy się w prywatę, ale pilnujmy swoich praw i dobra wspólnego, którym jest Rzeczpospolita.

Między 3 maja a 11 listopada

Dwie daty święta narodowego: 3 maja i 11 listopada. Święto majowe nawiązuje do uchwalenia konstytucji, pierwszej w Europie, a młodszej od amerykańskiej zaledwie o dwa lata (konstytucja USA weszła w życie 4 marca 1789). Wielkie dzieło Sejmu Czteroletniego, ratyfikowane następnie przez zdecydowaną większość sejmików, wykazało zdolność połączenia przez polski naród politycznej wolności z rządnością. I tego nie mogły znieść sąsiednie, biurokratyczno-militarne despocje: Rosja, Prusy i Austria. Ich siła przeważyła. Ale tylko na 127 lat. 11 listopada świętujemy 100. rocznicę odzyskania niepodległości: bo Polacy (elity polskie, to jest ci, którzy nie godzą się z podległością) walczyli przez tych 127 lat i pracowali, by Polska znowu była wolna. Połączenie wolności z rządnością, czyli samorządność w suwerennym kraju – to jest istota polskiej lekcji historii, którą powinniśmy sobie wciąż przypominać i praktykować w tym czasie, który jest nam dany.

W tym roku między 3 maja a 11 listopada będziemy obchodzili jeszcze jedną ważną rocznicę, która tę istotę polskiej tożsamości politycznej wyraża: 7 października powinniśmy świętować 550-lecie powstania polskiego systemu parlamentarnego, opartego na wyborze posłów z każdego powiatu (przez lokalny sejmik) do ogólnopaństwowego sejmu. Pierwszy raz tak wybrana izba poselska spotkała się na Sejmie Walnym w Piotrkowie w roku 1468. Do ostatecznego rozbioru, przez 325 lat, zostało na takiej zasadzie wybranych przez obywateli ponad 270 sejmów. Ilu ludzi uczestniczyło w tej kulturze samorządności? Ktoś powie: niedużo. W sejmikach brało udział zazwyczaj 100–200 osób, a więc w skali kraju kilkanaście tysięcy. W każdym pokoleniu przez ponad trzy wieki było więc kilkanaście tysięcy ludzi uprawiających praktycznie obywatelską wolność. U sąsiadów (a także w większości państw zachodniej Europy, z Francją na czele) praktycznie wolny był jeden człowiek: monarcha, despota, car, cesarz. O tej różnicy powinniśmy pamiętać.

Na czym owa wyróżniająca Rzeczpospolitą wolność polegała, tłumaczył z sobie właściwą dosadnością już Mikołaj Rej. Wiedział, o czym pisał, bo był wielokrotnie wybierany na posła. Za pierwszym razem w 1542 roku – nie był zbudowany tym, co w sejmie zastał. Opisał to doświadczenie rok później w „Krótkiej rozprawie między trzema osobami…”: „Wierę snać z sejmu naszego/ Nie słychamy nic dobrego,/ Już to kielka niedziel bają,/ A w ni w czym się nie zgadzają./ Podobno jako i łoni/ Każdy na swe skrzydło goni,/ Pewnie Pospolitej Rzeczy/ Żadny tam nie ma na pieczy./ Boć i owi z pustą głową,/ Co je rzekomo posły zowią,/ Więcej też sobie folgują,/ A to, co jem trzeba, kują./ Bo jedni są, co się boją,/ Drudzy o urzędy stoją”. To, że z wolności politycznej można źle korzystać, wiemy i dzisiaj. Ale czy ma nas to zniechęcić do samej wolności, do dumy z polskiej tradycji jej praktykowania? Tenże Rej, 25 lat po „Krótkiej rozprawie...”, bogatszy o doświadczenie wielu sejmów, w których uczestniczył, zostawia nam inną lekcję, w swoim „Żywocie człowieka poczciwego”. „Starayże się też zasię, abyś się nie nazbyt domem obarłożył, abyś nie był tylko jako wieprz w karmniku, albo jako suchy pień na roli, co się oń pługi zawadzają. Wiedz też w jakim prawie siedzisz y czo jesth powinność twoja […]. A przeto na to są uczynione Seymy, aby ci ktorzy prawy a sprawiedliwościami ludzkiemi szafują, gdzieby s praw pospolitych wykraczali, a sprawiedliwości ludzkie tymby się obelżyć miały, aby byli s thego pohamowani, y onemi wędzidły na nie z dawna ustawionemi y napisanemi, aby byli powsciągnieni. Y dla tego na tho miedzy sobą ludzie poczciwi posły obierają […], a zową je nadobnym przezwiskiem, to iest strożmi Rzeczypospolitey”.

Nie chowajmy się w swoją prywatę, ale pilnujmy swoich praw i dobra wspólnego, którym jest Rzeczpospolita. Po to uczestniczyć powinniśmy w życiu politycznym. Bo tylko tak możemy zabezpieczyć swoją wolność. To właśnie trzy wieki takiej kultury wolności zbudowały tradycję, która zaowocowała Konstytucją 3 maja – a potem uporczywą niezgodą na podległość, ofiarną walką o odbudowę Rzeczpospolitej. To warto sobie przypomnieć przed obchodami stulecia niepodległości.

Polska kultura republikańskiej wolności ma swoje błędy i ograniczenia. Ale pamiętajmy o tym, co jest jej realną alternatywą. Dziś nie jest nią tylko despotyzm cara-samodzierżcy (ten, owszem, odrodził się za wschodnią granicą). Pomnik aktualnej alternatywy dla kultury parlamentarnej wolności został właśnie odsłonięty 5 maja w niemieckim Trewirze. To blisko 5-metrowa statua Karola Marksa, dar Komunistycznej Partii Chin dla Unii Europejskiej. Przyjęty z wdzięcznością przez przewodniczącego najbardziej niedemokratycznego i nierepublikańskiego ciała biurokracji europejskiej Jeana-Claude’a Junckera.

Albo Marks, albo Rzeczpospolita. To warto także sobie uświadomić przed 11 Listopada. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.