Alfie jeden z nas

Beata Zajączkowska

|

GN 18/2018

publikacja 03.05.2018 00:00

Odłączyli go od respiratora. Miał umrzeć po kilku minutach, ale mały wojownik dzielnie walczy o życie. Alfiemu Evansowi kibicuje cały świat, przypominając bezdusznym sędziom i bezwzględnym lekarzom, że „w jego najlepszym interesie” wcale nie jest zabicie go.

Alfie jeden z nas Beata Zawrzel /REPORTER/east news

Na zdjęciach widzimy malucha wtulonego w ramiona rodziców, z misiem przy główce, z rumieńcami na policzkach, pięknie uśmiechającego się przez sen. Alfie z każdym dniem coraz bardziej staje się członkiem naszych rodzin, wchodzi w nasze życie. Swą bezbronnością w obliczu nieludzkiego systemu kruszy serca i porusza sumienia.

Dramat Alfiego

O jego dramacie stało się głośno za przyczyną papieskich apeli, by wsłuchać się w ból jego rodziców i pozwolić im na dalsze leczenie syna. Jednak ich dramat trwa już 16 miesięcy, bo Alfie trafił do Alder Hey Hospital w Liverpoolu 14 grudnia 2016 r. Powodem były silne, nawracające drgawki, które zaniepokoiły mamę. Maluch do tej pory nie został zdiagnozowany. Wiadomo jedynie, że cierpi na jakąś chorobę neurologiczną, która, jak ocenili lekarze, doprowadziła do nieodwracalnych i katastrofalnych zmian w mózgu, które nie tylko wykluczają powrót do zdrowia, ale „jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia”.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.