Nie jestem wierzący, choć jestem katolikiem

ks. Jerzy Szymik

|

GN 17/2018

Obowiązkiem teologów jest zdzierać owcze skóry z wilków.

Nie jestem wierzący, choć jestem katolikiem

Proszę się nie obawiać, tytuł felietonu nie jest moją deklaracją – jest cytatem. Ja jestem wierzącym katolikiem, upatrującym w łasce wiary w Chrystusa i w Jego miłosierdziu jedynego dla siebie ratunku. A modlitwą mojego życia są słowa: „Wierzę, Panie, zaradź memu niedowiarstwu” (Mk 9,24).

Autorem tytułowego cytatu jest Dominique Wolton, autor wywiadu rzeki z papieżem Franciszkiem pt. „Politique et société”, tytuł polskiego przekładu: „Otwieranie drzwi”. Książka ta, obok dokumentalnego filmu Wima Wendersa, była od jesieni 2017 do wiosny 2018 r. główną medialną lokomotywą 5-lecia pontyfikatu Ojca Świętego. „Ta książka to intelektualne wydarzenie 2018 roku” – pisze polski wydawca bestselleru. Odwołując się do „Otwierania drzwi”, nie mam najmniejszego zamiaru komentować tego, co w książce mówi Franciszek – Roma locuta, causa finita. Chodzi mi wyłącznie o to, kim jest autor najgłośniejszej rozmowy z Piotrem naszych czasów, z wnętrza jakiego światopoglądu człowiek ten pokazuje papieża światu, stawia mu pytania, myśli, ocenia; co zrozumiał ze słów i spotkań, a tym samym, jaki kształtuje obraz Kościoła i Jego głowy na współczesnym medialnym i ideowym areopagu.

Korzystałem z książki (430 ss.), a także z czterech wywiadów z Woltonem opublikowanych w 2018 roku: w Katolickiej Agencji Informacyjnej (rozmawiał Paweł Bieliński), w „Wirtualnej Polsce” (Ewa Koszowska), w „Gazecie Wyborczej” (Michał Wilgocki), w „Polityce” (Jacek Żakowski).

„Nie jestem wierzący, choć jestem katolikiem”. Dopowiada: „Jestem katolikiem z wyboru kulturowego, za sprawą wychowania. Ale jestem agnostykiem”. Lecz „Wyborczej” mówi Wolton coś, co nieco rzecz komplikuje, a co tak się spodobało redakcji GW, że oprawiła te słowa w ramkę, zaś drugie zdanie wydrukowała na czerwono: „Czasem się zastanawiam, czy papież nie woli rozmawiać z ateistami lub agnostykami. Może mamy bardziej elastyczne umysły niż katolicy?”. Niemały to zapewne problem dla umysłu Woltona: bo umysł ten, zyskując sporą elastyczność (jako umysł niewierzącego), zarazem sporo z tej elastyczności traci (jako umysł katolika, choćby i kulturowego). Stąd klincz, stąd, być może, umysł ten zastanawia się jedynie czasem – oczywisty to skutek jego katolicyzacji.

Dlatego, posługując się zwiotczałym katolickim umysłem, nie wiem, czy mam rację, twierdząc, że dalej jest jeszcze ciekawiej. Wolton: Franciszek „jest politycznie bardziej zaangażowany niż poprzednicy. Dlatego go nie lubią w Polsce. To jest antyteza Jana Pawła II. (...) On wie, że Polacy są zakochani w Janie Pawle II. Nie może za bardzo go krytykować”. „Jan Paweł II miał problemy z modernizacją obyczajową?” – „Olbrzymie. Próbował ją cofać. To była katastrofa”. Która trwa nadal, zwłaszcza w Polsce: „do dziś w wielu krajach trwa totalitarna władza Kościoła w sprawach obyczajowych. (...) w Polsce, mając doświadczenie z władzą polskiego Kościoła, przez osiem dni stałbym się anarchistą”. „Polityka” tak streszcza jego poglądy: Wolton: „Franciszek musiał zwołać dwa synody w sprawie rodziny, żeby osoby rozwiedzione po ślubie kościelnym mogły wreszcie przyjmować komunię. A i tak jest to podważane – na przykład w Polsce. Tyrania obyczajowa jest niezwykle trwała. Wrogość wobec gejów, ideał czystości kobiet, kult Maryi Dziewicy, księża, którzy nie mogą mieć żon”. Ale jednak, wyjaśnia Wolton w WP, papież nie jest w tej walce samotny: „Franciszek na całym świecie korzysta z olbrzymiego wsparcia, (...) wiele osób z nurtów wspierających laickość, świeckość wspiera tego papieża. Wielu ateistów i agnostyków rozumie go i popiera jego działania”. I na jednym oddechu: Papież „jest za związkami administracyjnymi homoseksualistów i za imigracją”.

Czy papież wie o tym, co Wolton mówi w Polsce, konsumując popularność autora ekskluzywnego (i lukratywnego zapewne) wywiadu? Wątpię.

Żartobliwie zachęca Ojca Świętego, by „niekoniecznie ewangelizował”; wielokrotnie wyraża żal wobec Kościoła, że staje on częściej po stronie konserwatywnej niż postępowej; nazywa papieża „ostatnim »komunistą« Europy”; pisze: „Komunizm zbankrutował, ale jego wartości są nadzwyczajne”, „komuniści też byli święci”; uważa za „straszną” tezę, że „zapominając o Bogu, zapominamy o człowieku”. Parę razy mówi, że będzie (lub nie) „smażył się w piekle”. I zawsze robi to ze śmiechem. Taki żarcik.

Na koniec jedno wyjaśnienie, jedna teza i jedno marzenie.

Wyjaśnienie: dlaczego o tym piszę? Bo jest świętym (albo psim – jak kto woli) obowiązkiem teologów zdzierać owcze skóry z wilków. I nazywać – jak robi to dziecko w baśni Andersena – nagość króla nagością. Tu: bezwstydną nagością.

Teza: nasz papież na pięciolecie pontyfikatu zasłużył na rozmówcę o nieco mniej elastycznym umyśle.

Marzenie: życzę Woltonowi, by spotkało go to, co Petera Seewalda, rozmówcę Benedykta XVI – nawrócenie.

I życzę tego wszystkim czytelnikom. I sobie, rzecz jasna.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.