O babskiej zawiści

Agata Puścikowska

|

GN 17/2018

Nawet jeśli mamy inne priorytety, to przecież nie oznacza, że musimy się zwalczać, deptać i opluwać.

O babskiej zawiści

Rządowy pomysł, by (ewentualnie) przyznać emerytury matkom, które urodziły co najmniej czworo dzieci, a nie pracowały zawodowo, wywołał lawinę komentarzy. I choć część z nich to spokojne, wyważone głosy (niekoniecznie na tak), to część przypomina rynsztok. Co najbardziej przykre, to kobiety innym kobietom zgotowały ten komentujący i opluwający los...

Od razu zaznaczam: to nie jest felieton gloryfikujący sam pomysł. Żeby opowiedzieć się za lub przeciw, potrzeba więcej faktów i konkretów. A tych na razie nie ma. Czekam więc. To jest natomiast felieton o babskiej zawiści, złości, postawie przypominającej złośliwe przekupy na targu.

Bo oto aktywowały się panie wszelkiej maści, które nie znając tak naprawdę założeń opisanej propozycji, postanowiły swoje frustracje, uprzedzenia i złość przelać na inne kobiety – matki. Z jednej strony komentują mamy pracujące zawodowo i wychowujące dzieci, że skandalem jest „promowanie niepracujących”. I tu padają inwektywy, opisy „nicnierobienia” oraz swoich zasług, jako tych doskonałych, bo „pracujących na dwa etaty: w pracy i w domu”. Z drugiej strony matki (głównie starsze), które nie pracowały zawodowo, lecz wyłącznie w domu, przy dzieciach, opisują swoje poświęcenie, które oczywiście było o niebo większe niż tych „wyrodnych, które wybrały karierę”. I takie tam nawalanki internetowo-towarzyskie. Nie wiadomo po co. Nie wiadomo dlaczego. Nie wiadomo, co z nich wyniknie. Chociaż właściwie wiadomo: nic dobrego, nerwy i niepotrzebne animozje.

Przyznam, zupełnie nie rozumiem tak negatywnej postawy w stosunku do innych kobiet, opierającej się być może na emocjach, złych doświadczeniach. Jeśli nawet kobieta kobiecie staje się wilkiem, jeśli matka matce jest jak złośliwa jędza, to cóż dziwić się, że kobiecość i macierzyństwo są szeroko obrażane i ośmieszane? Nawet jeśli nie wybieramy podobnie, jeśli idziemy innymi drogami, jeśli mamy inne priorytety, to przecież nie oznacza, że musimy się zwalczać, deptać i opluwać. Niezależnie od liczby dzieci, tego, czy pracujemy zawodowo, czy w domu, czy łączymy obie te role, pracujemy zwykle bardzo ciężko. My, kobiety, matki. I warto o tym pamiętać, otwierając usta i klikając coś na klawiaturze. Szacunek względem siebie i innych, drogie panie! Szacunek!

Zazdrość, złe emocje nie są dobrymi doradcami. W dodatku niszczą relacje, otwartość na świat. Spojrzenie na drugiego człowieka, drugą kobietę przez perspektywę „co ona mi zabrała” lub „dlaczego ona ma mieć lepiej” z pewnością uderza w samą... patrzącą. Warto patrzeć więc szerzej. Wtedy więcej widać i nie bolą oczy... serca i duszy. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.