Życie niewarte życia?

Franciszek Kucharczak

Dziś mija rocznica wymordowania w Warcie 499 ludzi "nieprzydatnych". W Polsce legalnie zabija się takich osób tysiąc rocznie.

Życie niewarte życia?

Dziecko urodziło się niewidome, bez nogi i ciężko upośledzone umysłowo. Rodzice cierpieli, patrząc na maleństwo. Ciężki ból i rozterki rodziców, smutek za dnia i łzy wylewane nocami – i tak codziennie, godzina po godzinie, bez nadziei, bez choćby maleńkiego światełka w tym tunelu. W końcu zdesperowany ojciec napisał list, w którym błagał o łaskę śmierci dla chłopczyka. I oto… – czy uwierzycie? – w tym tunelu jednak zabłysło światło. Przyjechał lekarz ze stolicy, zbadał dziecko i pozwolił mu odejść. Godnie, oczywiście.

Normalnie cud. Happy end. A raczej glückliches Ende – bo to w Niemczech było. Na początku 1939 roku. Ojciec dziecka nazywał się Knauer, zaś medyk-wybawca to Karl Brandt, osobisty lekarz Adolfa Hitlera. Bo to Führer właśnie był adresatem listu pana Knauera, a list ten stał się inspiracją do późniejszych masowych zbrodni eugenicznych Trzeciej Rzeszy. Dziecko zabite zastrzykiem było pierwszym spośród około 200 tysięcy ludzi zamordowanych w ramach Akcji T4. Pozbawiono ich życia dlatego, że byli upośledzeni i niepełnosprawni. Nazywało się to „eliminowaniem życia niewartego życia”.

Właśnie dziś, 4 kwietnia, mija rocznica wymordowania 499 pacjentów Publicznego Szpitala Psychiatrycznego w Warcie w powiecie sieradzkim. Stało się to w roku 1940.

Dziś, po latach, dzieje się to samo, tyle że w wolnej Polsce – wciąż wolno legalnie zabijać ludzi dlatego, że ktoś uznał ich za mniej godnych życia. Co z tego, że ci ludzie są w fazie prenatalnej? Jaka to różnica? Kto ma czelność określać: „Ty jesteś człowiekiem, a ty nie, ty jesteś dzieckiem, a ty śmieciem”?

Ponieważ wielu Polaków mówi tym praktykom „dość” – znów słyszymy historie o czyimś cierpieniu, często autentycznym, ale podawane tak, aby uzasadniać zadawanie śmierci komuś innemu (próbkę takiego budowania emocji dałem na początku – prawda, że to działało aż do chwili gdy padło nazwisko Hitler?). I znów rozlega się hasło, z lekka tylko podretuszowane, o „życiu niewartym życia”. I oto w tej najbardziej tolerancyjnej z tolerancyjnych cywilizacji rozbrzmiewają już wprost formułowane wezwania do likwidacji ludzi „nieprzydatnych” – czyli nie takich, jakich piękni, zdrowi i silni życzyliby sobie oglądać.

Horrendalne akcje czarnych protestów przeciw zniesieniu aborcji eugenicznej (i za wprowadzeniem swobody aborcji) obnażyły prawdziwe oblicze tej gigantycznej zbrodni, jaką ludzkość obciąża się coraz bardziej. To twarz diabła, który bojąc się utraty swojego najbardziej ulubionego obszaru wpływów, traci nerwy. Wulgarność i czerń, złość i wezwania do porzucenia Kościoła – kto chce, niech wierzy, że to przypadek. Ale to nie przypadek.

Czas skończyć ze zbrodnią.