Nawróceni

Justyna Zbroja

|

GN 13/2018

publikacja 29.03.2018 00:00

Nie wychowali się w katolickich rodzinach. Nie słyszeli o Panu Bogu od pobożnej babci. Nie chodzili na katechezę. Dziś Bóg zajmuje centralne miejsce w ich życiu, a Kościół katolicki kochają całym sercem.

Deborah i Peter Hansen z dziećmi (od lewej Jonah, Leah, Martin). Deborah i Peter Hansen z dziećmi (od lewej Jonah, Leah, Martin).
archiwum rodzinne

Stefan, Henrik, Peter i Deborah znaleźli Boga w świecie, gdzie ukrywa się Jego istnienie. Albo inaczej – to Bóg ich odnalazł, wyciągnął z ponurej samotności i sprowadził na właściwe ścieżki. Wciąż zastanawiają się, dlaczego właśnie ich.

Grzech to cierpienie

Z pozoru banalna historia. Ewa i Stefan Wengenowie poznali się nad polskim morzem. On, Niemiec, był wtedy w krytycznym punkcie swojego życia. Właściwie miał wszystko: pieniądze, powodzenie u kobiet, sukces... Ale odczuwał kompletny bezsens swojego życia. Ewa miała wówczas 26 lat, od 6 lat była związana ze wspólnotą neokatechumenalną. Zastanawiała się nad wstąpieniem do zakonu.

Stefan urodził się w rodzinie ewangielickiej, praktykującej jedynie od święta. Kiedy stał się dorosły i musiał płacić podatek na Kościół, zwyczajnie się z niego wypisał. I chociaż wszystko, co oferował świat, miał na wyciągnięcie ręki, odczuwał pustkę. – Po tym spotkaniu nad morzem pisywaliśmy do siebie – opowiada Ewa. – Starałam się wytłumaczyć Stefanowi, dlaczego jest nieszczęśliwy. Mówiłam mu o skutkach grzechu. Tak nawiązała się głębsza znajomość.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.