Na śmierć i życie

Marcin Jakimowicz

|

GN 13/2018

publikacja 29.03.2018 00:00

Przyzwyczajony do umów śmieciowych i niedotrzymywania kontraktów Jan Kowalski może być zdumiony tym, do czego zobowiązał się Najwyższy, zawierając z nim przymierze krwi i płacąc najwyższą cenę. A ponieważ Bóg, zawierając sojusz nieba z ziemią, przysiągł na samego siebie, nie może zerwać tego paktu!

Na śmierć i życie Godong/UIG/ East news

Im więcej o nim czytałem, tym bardziej byłem poruszony. Mają rację ci, którzy opowiadali mi, że świadomość tego, do czego zobowiązuje przymierze krwi, zmienia wszystko. Jestem w sojuszu z Najwyższym. Bezbłędnie spuen­towała to Teresa z Ávila, wołając: „Ja i Bóg – razem stanowimy większość”.

Krew za krew

O przymierzu krwi przeczytamy już na pierwszych stronach Biblii. Ponieważ zapłatą za grzech nieposłuszeństwa, które człowiek okazał Stwórcy, jest śmierć, Bóg pozwolił, by zamiast ludzi ginęły zwierzęta. Krew nie mogła zostać zastąpiona przez owoc pracy człowieka. Czy to było przyczyną pierwszego zabójstwa na tle religijnym?

Pan spojrzał łaskawie na ofiary Abla, a pomijał te, które składał jego brat. To zrodziło w Kainie potworną zazdrość, która popchnęła go do rozlewu krwi. Rabini tłumaczyli, że Bóg wejrzał na ofiary Abla, bo ten „składał pierwociny z drobnego bydła i z jego tłuszczu”, a Kain jedynie „z płodów ziemi”. Zapłatą za grzech była śmierć zwierząt. Do czasu, gdy na świat przyszedł niewinny Baranek. Ten, który zgładził grzech świata.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.