Zabijaliśmy czy ratowaliśmy?

Franciszek Kucharczak

Podobno nie możemy mówić w imieniu narodu polskiego, że ratowaliśmy Żydów. Czy na pewno?

Zabijaliśmy czy ratowaliśmy?

Poniedziałkowy historyczny dodatek „Gazety Wyborczej” na pierwszej stronie oświadcza: „Pomagaliśmy Niemcom zabijać Żydów”. Z kolei „Gazeta Polska” na pierwszej stronie pisze: „Jak ratowaliśmy Żydów”. Piotr Zychowicz, publicysta „Do Rzeczy” tak skomentował na Twitterze oba tytuły: „Nieznośne jest to »myśmy«. To branie na siebie cudzych win i grzanie się w cieple cudzego bohaterstwa”.

Może i nieznośne, jak dla kogo, ale śmiem twierdzić, że nie ma tu prostej symetrii. Owszem, trudna do zniesienia jest ta obsesja obdzielania całego narodu zbrodniami popełnianymi na Żydach, bo to po prostu kłamstwo i krzywda. Ale twierdzenie, że my, Polacy, ratowaliśmy Żydów, jest już bardziej uprawnione. Z prostego powodu – oficjalne stanowisko legalnego rządu polskiego było właśnie takie: ratujemy Żydów.

Wicepremier Stanisław Mikołajczyk 27 listopada 1942 r. w Londynie, nawiązując do oświadczenia Polonii w Ameryce, powiedział, że tam „uchwalono protest przeciw gettom i bestialskim prześladowaniom Żydów w Polsce. Takie jest stanowisko Polaków!”.

Powtórzę: „Takie jest stanowisko Polaków”. Czy Mikołajczyk nie miał prawa tak powiedzieć? Miał „niuansować”, opowiadając, że „no, niestety, jest też inne stanowisko Polaków, bo nie wszyscy ratują, lecz niektórzy zabijają”?

Żydów ratowano w imieniu polskiego państwa i w imię polskiego państwa wykonywano wyroki na mordercach Żydów. Nigdy i nigdzie natomiast państwo Polskie Państwo Podziemne nie poparło zabijania Żydów. Kto z Polaków krzywdził Żydów, robił to na własny rachunek – i na rachunek Niemców, bo bez ich najazdu nie byłoby tego wszystkiego.

Oddajmy znów głos Stanisławowi Mikołajczykowi: „Rada Narodowa RP zwraca się do wszystkich Narodów Alianckich, do wszystkich narodów cierpiących dziś wraz z Narodem Polskim pod knutem niemieckim, by wspólnymi siłami podjęły natychmiast akcję przeciw temu podeptaniu i zbezczeszczeniu moralności i zasad ludzkości przez Niemców i przeciw eksterminacji Narodu Polskiego i Narodów, której najpotworniejszym wyrazem są ostatnie masowe mordy popełniane na Żydach w Polsce i w całej przez Hitlera gnębionej Europie. Wszystkim umęczonym i cierpiącym w Polsce zarówno polskiej jak i żydowskiej ludności, biorącej udział w walce o odzyskanie wolności i w przygotowaniu wymiaru sprawiedliwości dla zbrodniarzy niemieckich – śle Rada Narodowa RP słowa otuchy i niezłomnej wiary w odzyskanie wspólnej wolności”.

Rząd RP informował władze innych państw o tym, co dzieje się z Żydami. To w imieniu Polski Witold Pilecki poszedł za druty Auschwitz, żeby dowiedzieć się, co się tam dzieje, to w imieniu państwa polskiego Jan Karski informował Zachód o Holokauście – tylko kto chciał ich tam słuchać? Nie wierzono, lekceważono. A można było coś zrobić. Bierność Zachodu przyczyniła się do śmierci wielu Żydów. Czy w związku z tym ktoś w USA czy Wielkiej Brytanii uderzy się w piersi i powie: „Zabijaliśmy Żydów”? No nie – i słusznie, bo nie zabijali. Ale my tym bardziej nie zabijaliśmy – zabijali bandyci, jacy znajdą się w każdym państwie. Zwłaszcza gdy państwo było okupowane, a za ratowanie Żydów groziła śmierć. Istotne w takich razach jest oficjalne stanowisko władz i działania służb, którymi to państwo dysponuje. Rząd RP nie miał wielu narzędzi wpływu na to, co działo się w Polsce, ale te, które miał, wykorzystał dla ocalenia Żydów.

Tak więc, uważam, nie jest nadużyciem wypowiedziane przez Polaka stwierdzenie „Ratowaliśmy Żydów”. Natomiast jeśli ktoś w Polsce mówi „Zabijaliśmy Żydów”, robi to we własnym imieniu.