Małostkowi knuje

Agata Puścikowska

|

GN 12/2018

publikacja 22.03.2018 00:00

Każdy czasem jest malutkim knujem małostkowym.

Małostkowi knuje

Istnieje wcale nie wymierający gatunek knuja małostkowego. Małostkowy knuj zamieszkuje lasy, góry, miasta i wsie. Pewnie na każdej szerokości geograficznej. Charakteryzuje się brakiem refleksji, zacietrzewieniem (często głęboko skrywanym), brakiem dystansu do siebie samego i ogólnym brakiem. Brakiem dobrych emocji, sympatii do przeciwnika (potrzebna cecha wbrew pozorom) i zrozumienia drugiego człowieka mimo jego oczywistych wad. I z tych braków właśnie wynika knucie. Knucie i psucie jednocześnie.

Małostkowy knuj psuje relacje swoim niedowierzaniem i brakiem ufności. Psuje nadzieję na budowanie przyszłości wśród różnych ludzi. Ludzi, którzy nie zawsze muszą się z nami zgadzać. I psuje przez to samego siebie: swoje spojrzenie na świat, doświadczenia codzienności. W końcu też możliwość tworzenia dobrych działań, mądrych rozmów i rozwoju. Szerokiego rozwoju: ducha, ciała i emocji.

Małostkowy knuj nie wybacza. Małostkowy knuj jeży się, bo ktoś kiedyś coś mu powiedział. Albo zrobił. Albo źle spojrzał. Małostkowy knuj pamięta. Nawet nie wydaje się zrazu, że knuje. Bo na zewnątrz miły i się uśmiecha. Wewnątrz jednak… No knuje po prostu. I wtedy, gdy przychodzi czas, z tego knucia wychodzi zło. Zło obmowy, zło złego spojrzenia. Zło złośliwości. Albo chociaż zło „dania nauczki”, bo przecież „on mnie kiedyś skrzywdził”, „ona kiedyś nie była w stosunku do mnie zupełnie fair”. No to teraz knuj pokaże, co potrafi. I pokazuje.

Po co to komu? Po co samemu knujowi pospolitemu i małostkowemu? Małostką knuj się nie nasyci przecież. Będzie potrzebował kolejnej i kolejnej, i kolejnej. Niestrawnej, niepotrzebnej i szkodliwej.

Skąd się biorą knuje? Sami się sieją. A potem podlewają i nawożą własnymi uprzedzeniami i małostkami. Rosną, rosną w siłę swojej małostkowości, która przeradza się w dławiącą niegodziwość. Uwaga, bo mogą pęknąć!

Niestety, każdy czasem jest malutkim knujem małostkowym. Ja, pan, pani, my, wy i oni. Przychodzi to knucie znienacka, a przybiera najróżniejsze formy. Wcale nie jest się łatwo do tego przyznać, wcale nie jest łatwo zrozumieć, że knuj małostkowy to czasem i ja. Bo „inni to knuje są”. A ja? Oczywiście jedynie sprawiedliwy i asertywny, który „nie da sobie w kaszę dmuchać i daje nauczkę wszystkim, którzy mu na odcisk nadepną”. A czasem nawet nie muszą nadepnąć…

Jak się bronić i knuja w sobie zniszczyć? Nie karmmy knuja. Bo wyhodujemy potwora. I nie będzie miejsca w nas samych na… samych nas.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.