Aborcja wyleczy „wszystko”?

Błażej Kmieciak Błażej Kmieciak

publikacja 20.03.2018 10:10

Jeśli masz problem w ciąży, przerwij ją! Wszystkie trudności zostaną usunięte - dosłownie!

Aborcja wyleczy „wszystko”? Pixabay

Kolejna odsłona polskiej debaty aborcyjnej w zasadzie niewielu już zaskakuje. Liczne publikacje sugerować mogą, że powiedziane i napisane zostało już wszystko. Chyba jednak nie do końca. Okazuje się bowiem, że przerwanie ciąży może być przedstawione w mediach jako najdoskonalsza w świecie metoda terapeutyczna. W trakcie ostatnich obrad Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka podkreślano, iż „nieludzkim jest zmuszenie kobiet” do rodzenia chorych dzieci. „Te dzieci poza tym są nie tylko chore, one są śmiertelnie chore, a więc trzeba je….”. No właśnie, co trzeba?

Znikające dziecko

W medycynie standardem jest pewne postępowanie. By ktoś był poddany terapii, musi zostać zdiagnozowany. Zdrowie dzieci poczętych podlega stałej analizie lekarskiej. Jest to kluczowy element prowadzenia ciąży. Nagle pojawia się niepokojące rozpoznanie, a terapią ma być zabicie dziecka, które nagle staje się uszkodzonym płodem.

Retoryka zwolenników aborcji jest coraz bardziej kuriozalna. Aborcja jest bowiem przedstawiana, jako „lek na całe zło”. „Uszkodzone płody” bardzo szybko przestają być dla debatujących obiektem reprodukcyjnego podziwu, którym tak często epatują np. w dyskusjach dotyczących in vitro. Są zagrożeniem, powodują cierpienie kobiet. Nagle jednak ponownie zmieniają swoją postać. Stają się dziećmi, które umierają w męczarniach, na rękach zmuszonych do porodu kobiet. Jak ginekolodzy i neonatolodzy mogą słuchać takich twierdzeń?

Pomoc jest realna

Jest także inna strona medalu. Poseł Joanna Mucha w jednym z ostatnich wywiadów, jakiego udzieliła w związku z projektem "Zatrzymaj aborcję", zaznaczyła, że nieludzkim jest zmuszanie młodej kobiety w ciąży do jej kontynuowania w sytuacji, w której wie, że dziecko umrze np. tuż po porodzie. To fakt. Taka diagnoza jest szokiem. Dlaczego jednak w debacie całkowicie pomijane są hospicja perinatalne, gdzie nie ma pustej namowy „zakończ to”? Jest natomiast realne wsparcie terapeutyczne. Prof. Tomasz Dangel stwierdza wyprost: „Gdy nie prowadziliśmy poradnictwa psychologicznego, odsetek aborcji w przypadkach wad letalnych, zdiagnozowanych w naszym ośrodku, wynosił 59 proc. Po wprowadzeniu poradnictwa psychologicznego obniżył się do 17”. To właśnie podobne działania są realną pomocą pozwalającą na poradzenie sobie z żałobą, której pełne przeżycie aborcja uniemożliwia. Przerwanie cięży powoduje, iż obiekt rozpaczy znika. Nie wiem kim był.

Godne życie i śmierć

Nie ma jak zmierzyć cierpienia, które pojawia się w chwili otrzymania „letalnej” informacji. Dziecko jednak w takiej sytuacji – jak mawia dr Wanda Półtawska – nie ma innego życia, jak to pod sercem matki. Moje słowa, jako mężczyzny, oczywiście dla wielu nic nie muszą znaczyć. Dlatego oddam głos jednaj z pacjentek Hospicjum Perinatalnego w Warszawie:

„Nasze dziecko żyło godzinę po urodzeniu, ale jesteśmy wdzięczni za to, że było to życie pełne spokoju i miłości, pełne godności. Z naszego doświadczenia hospicjum perinatalne to godne życie i godna śmierć. Życie, którego wartości nikt nie kwestionował, ale zostało przyjęte z szacunkiem, i którego nikt nie próbował przedłużać za wszelką cenę. Śmierć, do której byliśmy przygotowani, i przez którą nasze dziecko przeszło, zasypiając spokojnie na naszych rękach, a nie pod aparaturą, która życia uratować nie mogła. Cieszymy się, że nikt nie ingerował ani w życie, ani w śmierć Tereski.”

autor jest Koordynatorem Centrum Bioetyki Instytutu Ordo Iuris, prowadzi blog na stronie gosc.pl