Dziwny kaprys pana Shigety

Jakub Jałowiczor

|

GN 10/2018

publikacja 08.03.2018 00:00

Mitsutoki Shigeta stwierdził, że chciałby mieć nawet tysiąc dzieci. Sąd przyznał mu właśnie prawo wyłącznej opieki nad trzynaściorgiem maluchów urodzonych przez wynajęte do tego kobiety.

Apartament w Bangkoku, w którym Mitsutoki Shigeta przetrzymywał surogatki. Apartament w Bangkoku, w którym Mitsutoki Shigeta przetrzymywał surogatki.
epa/pap

Decyzja zapadła pod koniec lutego br. Dwa lata wcześniej Japończyk uzyskał prawo do opieki nad trójką innych dzieci. Cała szesnastka została poczęta metodą in vitro i urodzona w Tajlandii przez matki zastępcze, czyli surogatki. Po ujawnieniu tego skandalu w 2015 r. proceder wynajmowania kobiet do rodzenia dzieci został w Tajlandii nieco ograniczony. Jednak biznes nadal tam działa, podobnie jak w Indiach, Rosji czy na Ukrainie. Ubogie kobiety zgadzają się nosić w łonie dziecko, a później oddać je zamawiającym. Maluch jest poczęty z wykorzystaniem komórki jajowej dawczyni, klientki, a czasem samej surogatki. Ona dostaje kilka tysięcy dolarów. Pośrednicy i lekarze – łącznie przynajmniej 40 tys. dol. W 2014 r. rynek tajskiego macierzyństwa zastępczego szacowano na ponad 4 mld dol. rocznie.

Dom surogatek

O co chodziło Shigecie – do dziś nie wiadomo. W rozmowach z pracownikami zakładów in vitro wspominał, że chce pozostawić po sobie od stu do tysiąca dzieci. Twierdził, że chciałby mieć tylu potomków, żeby móc wygrywać wybory. Nikt nie badał go pod kątem zdrowia psychicznego, zresztą możliwe, że Japończyk po prostu kpił sobie z rozmówców.

Afera wyszła na jaw w 2014 r. po tym, jak policja weszła do apartamentu znajdującego się w luksusowym wieżowcu w Bangkoku. Funkcjonariusze zastali tam 9 kobiet z dziewięciorgiem dzieci w wieku od 2 tygodni do 2 lat. Towarzyszyła im kobieta w ciąży. Domem surogatek miała zarządzać Yuko Unno, 27-letnia Japonka będąca transseksualistą. Jak podają media, wkrótce po policyjnej wizycie wyjechała z Tajlandii razem z Shigetą oraz jednym z dzieci. Policja ustaliła, że oprócz 9 znalezionych niemowląt w 2013 r. i 2014 r. przez apartament przewinęło się 21 dzieci. Wszystkie były poczęte metodą in vitro i urodzone przez surogatki.

Biologicznym ojcem jest Shigeta. To mający dziś 28 lat syn japońskiego miliardera handlującego telefonami, sprzętem biurowym i ubezpieczeniami. Majątek starszego Shigety wyceniany jest na 4,3 mld dol., a Mitsutoki ma pakiet akcji firm ojca wart ponad 30 mln dol. Młody milioner korzystał z usług Mariam Kukunaszwili, właścicielki firmy New Life Global Network. Mające siedzibę w Gruzji przedsiębiorstwo działa w wielu krajach (także w Polsce), oferując zamożnym klientom urodzenie dziecka przez surogatkę. Jak wynika z filmu publikowanego przez samą firmę, dzięki New Life Kukunaszwili stała się jedną z 10 gruzińskich milionerek. Shigeta zamówił u Gruzinki usługi dwóch matek zastępczych. Zapłodnieniem miał się zająć dr Pisit Tantiwatthanakul, znany tajski ginekolog świadczący usługi in vitro.

Po ujawnieniu afery Kukunaszwili stwierdziła, że o nietypowym zachowaniu Shigety powiadomiła Interpol. Międzynarodowa policja odpowiada, że nie dostała żadnej informacji. Zarówno dr Pisit, jak i Mariam Kukunaszwili prowadzą swoją działalność do dziś. Ginekolog był przesłuchiwany, ale nie wiadomo, by którakolwiek z osób zaangażowanych w realizację zamówienia Shigety miała usłyszeć zarzuty.

Niepotrzebne dziecko

Ujawnienie skandalu przyczyniło się do prawnego ograniczenia dziecięcego biznesu w Tajlandii. Jeszcze większą rolę odegrała afera, która wybuchła niemal w tym samym czasie.

Australijska para – 57-letni David Farnell i jego żona Wendy – zamówiła dzieci u surogatki. Na świat przyszły bliźnięta: dziewczynka imieniem Pipah i chłopiec nazywany przez media Gammy. Gammy ma zespół Downa, dlatego Farnell zostawił go w szpitalu. Pipah zabrał ze sobą do Australii. Jak poinformowano, klient nie chciał też zapłacić za urodzenie Gammy’ego. Miał pretensje, że u surogatki nie przeprowadzono aborcji. Sprawa zbulwersowała opinię publiczną, a surogatka, 21-letnia Pattaramon Chanbua, poszła do sądu. Nie chciała pozbywać się Gammy’ego. Przeciwnie, zażądała zwrotu Pipah. Okazało się, że David Farnell w przeszłości spędził w więzieniu 3 lata za pedofilię. Australijczyk wystąpił w telewizji, gdzie ze łzami w oczach przekonywał, że nigdy nie chciał aborcji i tęskni za dzieckiem, które zostało w Tajlandii. Zapewniał też, iż nie ma już pedofilskich myśli. Australijski sąd orzekł w 2016 r., że pomimo kryminalnej przeszłości Farnella dziewczynka powinna u niego zostać. Klienci surogatki musieli jedynie zgodzić się na niespodziewane wizyty urzędników socjalnych. Gammy nadal mieszka w Tajlandii z Pattaramon.

Nie była to jedyna sytuacja, kiedy matka zastępcza starała się odzyskać dziecko, które urodziła. Na krótko przed wprowadzeniem prawnych ograniczeń dotyczących surogacji w Tajlandii przyszła na świat Carmen. Klientami byli dwaj homoseksualiści. Surogatka po oddaniu dziecka wystąpiła do sądu w Bangkoku, ten jednak przyznał rację klientom.

Drastyczną sytuację ujawniono także w 2011 r. Policja weszła wtedy do mieszkania, w którym więziono 15 pochodzących z Wietnamu kobiet. Wbrew ich woli zapładniano je metodą in vitro albo po prostu gwałcono. Śledztwo nie doprowadziło do ukarania kogokolwiek. Jeszcze w 2015 r. BBC donosiło, że lekarze zaangażowani w tę aferę nadal pracują w szpitalu w Bangkoku.

Bez rewolucji

Zmiany prawne weszły w życie w 2015 r. Nie wprowadzono jednak zakazu wynajmowania łona, a jedynie pewne ograniczenia. Obecnie z usług surogatek mogą korzystać małżeństwa, w których przynajmniej jedna z osób ma tajlandzkie obywatelstwo. Konieczny jest też przynajmniej 3-letni staż małżeński. Z kolei surogatka musi ukończyć 25 lat, mieć już przynajmniej jedno dziecko oraz posiadać zgodę męża. Ludzie zamieszani w proceder surogacji, nawet w przypadkach tak drastycznych jak te, które opisaliśmy powyżej, mogą spać spokojnie.

Nic nie grozi także Mitsutokiemu Shigecie, choć w jego sprawie wiele byłoby do wyjaśnienia. Jedynymi, którzy mają powody do obaw, są japońscy dziennikarze. Wprawdzie na całym świecie media podają nazwisko głównego bohatera afery, ale w Japonii silniejsze okazały się wpływy telekomunikacyjnego magnata. Prawnicy starszego Shigety doprowadzili do tego, że w Japonii jego syn przedstawiany jest jako anonimowa osoba.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.