Może to i dobrze, że oddalamy się od „jedności”, bo jej rozumienie przez obecnych urzędników UE raczej mi się nie podoba.
Taki tytuł nosi raport przygotowany przez Międzynarodowe Obserwatorium Nauki Społecznej Kościoła im. kard. Van Thuana. Dokument skupia się m.in. na kryzysie ekonomicznym oraz polityce UE, promującej materializm i indywidualizm, co sprawia, że coraz bardziej oddalamy się od jedności.
Tak sobie myślę, że może to i dobrze, że oddalamy się od „jedności”, bo jej rozumienie przez obecnych wysokich urzędników UE raczej mi się nie podoba. Tak, Unia promuje indywidualizm, bo osłabia państwa narodowe i wspólnoty lokalne, gdzie można uczyć się odpowiedzialności za wspólny los. Jednocześnie jednak mamy promowanie „unijnego kołchozu”, czyli m.in. słynnych wartości europejskich, o których nikt nie wie, skąd się wzięły, w jakim komitecie je wypichcono.
Indywidualizm unijny dotyczy obywatela raczej od pasa w dół, czyli w sferze zachowań seksualnych, ale już nie od pasa w górę, czyli myślenia. Tutaj stadność pod kierownictwem urzędników i komisarzy, których żaden lud nie wybierał, jest bardzo mile widziana. A jak ktoś stara się myśleć samodzielnie, to oskarżany jest o łamanie praworządności, jeśli nie o faszyzm.
Kard. Angelo Bagnasco, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy – komentując raport – stwierdził: „Gdyby Europa nie bała się Boga, wiele problemów życiowych, rodzinnych, narodowych, ludzkich byłoby już rozwiązanych”.
Tak! Gdyby Europa nie bała się Boga, to nie bałaby się także mieć dzieci, patrzyłaby z ufnością w przyszłość, nie odrzucałaby swej chrześcijańskiej tożsamości, nie nazywałaby wartościami europejskimi aborcji, eutanazji, propagowania homoseksualnych „małżeństw”.
Kard. Bagnasco odniósł się także do tego, co nazywane jest populizmem. Zauważył, że „to z jednej strony reakcja na agresję, arogancję kulturalną, społeczną, polityczną, finansową; z drugiej strony to własne interesy, które kierują ludźmi”.
Można by się zapytać: dlaczego w takim razie populizmem się straszy i stygmatyzuje? Jestem przekonany, że trzeba przestać inspirować się ideami lewaków, a powrócić do koncepcji Europy jako ojczyzny ojczyzn, w której szukamy płaszczyzn porozumienia dla wspólnego dobra, a zarazem szanujemy charakter narodów, niepodległość państw oraz wspólne chrześcijańskie korzenie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.