Dwadzieścia, czyli dziesięć

Marcin Jakimowicz

– Kochanie, chciałem dać na kolektę 10 zł, ale miałem tylko 20 zł, więc musiałem wrzucić… – Bóg policzy to jako 10 zł, bo On patrzy na serce.

Dwadzieścia, czyli dziesięć

Post jest znakomitą okazją do pracy nad sobą, do wzięcia się garść, poćwiczenia samodyscypliny. Można nawet zrzucić kilka kilogramów. Czy to złe? Absolutnie nie. Ale nie przekona serca Boga.

Wczoraj na spotkaniu wspólnoty o. Rafał Kogut franciszkanin zażartował, że nasze „ja” nie tylko umrze kilka minut po nas, ale pójdzie za trumną w kondukcie… Jesteśmy dumni z naszej pokory.

Po sukcesie „Radykalnych” pierwszą rzeczą, którą robiłem po wejściu do Empiku, było sprawdzanie, czy na krążku 2 Tm 2,3 czy Armii są pozdrowienia dla Marcina Jakimowicza. Były? W porządku. Ciekawe, przecież oficjalnie robiłem tę książkę „ad maiorem Dei gloriam”. Dlaczego więc zaczynałem „odcinać kupony”, „zabierałem Mu oklaski”? Bóg okazał mi to wówczas jak na dłoni. Zabolało.

„Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego” (Hbr 10, 31) On patrzy na serce, przenika je na wylot. Zna nasze myśli, intencje. Oczyszcza je ogniem. Przekonuje o grzechu, sądzie. Sprawdza, na ile nasze działania, modlitwę, post, podejmujemy ze względu na Niego, na Jego miłość.

Na szczęście jest nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie chce śmierci grzesznika. Dlatego jeszcze żyję.