Anielski wielbłąd

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 07/2018

publikacja 15.02.2018 00:00

Jeśli człowiek jest dobry, to tylko dlatego, że Bóg jest dobry.

Anielski wielbłąd

Co tu zrobić w kwestii konfliktu wokół „sprawy żydowskiej”? Jak zachować się, gdy ktoś mówi, że jesteśmy narodem wielbłądów? Ano, różnie ludzie kombinują. Niektórzy mówią: owszem, jesteśmy wielbłądami, ale jednogarbnymi. Takim kursem poszedł poseł PO Marcin Święcicki, który w Polsat News był uprzejmy stwierdzić: „Mordowaliśmy, tylko nie zakładaliśmy obozów śmierci”.

My? Nie podejrzewałem pana posła o takie rzeczy, doceniam jednak, że obozów śmierci nie zakładał. A o kim on jeszcze mówił? Pewnie wie coś o tym Włodzimierz Cimoszewicz, który w „Rzeczpospolitej” na pytanie, czy Polacy brali udział w Holokauście, odpowiedział ochoczo: „Oczywiście, że brali”.

Mocna teza. Wypadałoby poprzeć ją mocnymi argumentami. Bo „udział w Holokauście” to chyba coś więcej niż zbrodnie popełniane przez niektórych przedstawicieli podbitego narodu w sytuacji stworzonej przez skrajnie brutalnego najeźdźcę. Takie sformułowanie oznaczałoby, że Polacy jako naród dobrowolnie włączali się w zbrodnię systemową, zorganizowaną przez polskie władze i konsekwentnie realizowaną. Było jednak dokładnie odwrotnie – działające w podziemiu państwo polskie stało po stronie Żydów.

Skrajność rodzi jednak drugą skrajność. W reakcji na teorię Polaków-wielbłądów jednogarbnych pojawiła się teoria Polaków-aniołków. Wedle tej koncepcji Polacy w czasie wojny niczym nie zawinili, bo my już tacy jesteśmy, że wszystkich kochamy.

No nie, nie jesteśmy nieskazitelni. Jeśli jacyś Polacy kiedykolwiek mieli u ramion skrzydła, to husarskie, nie anielskie. W sumie też nieźle, ale nawet husarz nie anioł, więc tym bardziej nie Polak zwykły. A zwykły Polak, podobnie jak każdy inny człowiek, jest dobry, dopóki jest dobrze. Dziś każdy bez problemu przechowałby Żyda, zwłaszcza gdyby zapłacił za nocleg ze śniadaniem. Jednak gdy za oknami dudnił ciężki krok żandarmów i słychać było salwy plutonów egzekucyjnych, inną cenę miała miłość bliźniego i inną wagę miało męstwo.

Wtedy wychodziły z ludzi rzeczy, o jakich sami nie mieli pojęcia. Jedni okazywali się bohaterami, z innych wypełzali donosiciele, szmalcownicy i bandyci – a nieraz się to mieszało. Niejeden musiał się wtedy zdziwić, a i przeżyć ciężki szok, że nie jest taki, za jakiego miał się w czasach, gdy przyzwoitość nie kosztowała wiele.

Nawet apostołów podobne doświadczenie nie minęło. W noc przed męką jeden okazał się przekupnym zdrajcą, drugi zaprzańcem, a prawie wszyscy tchórzami. I to ludzie ze szkoły samego Zbawiciela! Jasne się wtedy stało, że ratunkiem dla ludzi jest nie przewaga ich dobrych uczynków nad złymi, tylko miłosierdzie Boże.

I to jest aktualne także w sporze o udział kogokolwiek w Holokauście.

Jest nadzieja

Kolejny kraj organizuje modlitwę różańcową na swoich granicach, zainspirowany polskim Różańcem do Granic. Chodzi o Wielką Brytanię. Jak informuje Radio Watykańskie, modlitwa na granicach odbędzie się tam 29 kwietnia, a jej intencją ma być przezwyciężenie zagrożeń dla wiary i ludzkiej godności. Ma to związek z przypadającą wtedy niechlubną 50. rocznicą wprowadzenia ustawy aborcyjnej. Akcja zostanie poprzedzona odpowiednim duchowym przygotowaniem. Biskup John Keenan z diecezji Paisley ma nadzieję, że wydarzenie to rozpocznie proces nawrócenia i pojednania na Wyspach Brytyjskich. •

Holenderskie leczenie

Pewna 29-letnia Holenderka miała depresję i silne stany lękowe, podejmowała też próby samobójcze. Już nie choruje, co nie znaczy, że wyzdrowiała. W Holandii mają na choroby inny sposób: pod koniec stycznia dokonano na kobiecie eutanazji. Jak donoszą media, zdarzenie to wywołało w Europie dyskusję na temat eutanazji pacjentów leczonych psychiatrycznie. Podobną dyskusję wywołała dokonana nieco wcześniej eutanazja 41-letniego alkoholika, który poprosił o nią, bo nie widział dla siebie nadziei. Na Zachodzie to już chyba taka eutanazistowska procedura: najpierw wykonuje się kolejny szokujący krok, potem się o nim „dyskutuje”, a następnie znów krok – i znów dyskusja. I tak dalej. Prawdopodobnie za kilka lat będzie tam można w majestacie prawa zabić każdego. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.