Stefania urodziła Magdalenę resztką sił. Po ubeckich przesłuchaniach. Lata minęły, zanim córka zrozumiała i poznała prawdę...
Magdalena Zarzycka odbiera notę identyfikacyjną swojej mamy Stefanii. Podczas uroczystości towarzyszą jej wnukowie. – Chcę, żeby chłopcy zapamiętali tę chwilę na całe życie – mówi pani Magdalena.
grażyna myślińska /foto gość
Luty 2018 r. W Pałacu Prezydenckim rodziny ofiar stalinizmu odbierają noty identyfikacyjne swoich bliskich. Dwadzieścia dwa nazwiska, dwudziestu dwóch bohaterów walk z reżimem komunistycznym, wcześniej – walk drugiej wojny światowej. Ostatnie nazwisko: Stefania Zarzycka. Na starej fotografii zdjęcie nieco pucułowatej 30-latki. W oczach ma ni to złość, ni to lęk. Zawziętość i pewność.
Do prezesa IPN i profesora Krzysztofa Szwagrzyka, poszukującego od lat szczątków ofiar, podchodzą piękna, elegancka blondynka i dwóch małych chłopców. Chłopcy poważni, kobieta płacze. Magdalena Zarzycka, mimo wzruszenia, z klasą odbiera notę identyfikacyjną swojej matki. Chłopcy – wnukowie Magdaleny i prawnukowie Stefanii – dzielnie trzymają zdjęcie prababci. Pamięć o niej poniosą dalej.
Zamek
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.