"Wciąż jesteśmy bardziej liberalni niż Niemcy i Francja"

PAP

publikacja 13.02.2018 15:54

Pod względem intensywności regulacji Polska zbliża się do krajów Europy kontynentalnej i choć ciągle jesteśmy bardziej liberalni niż Niemcy czy Francja to odstajemy od gospodarek anglosaskich, które są najsłabiej regulowane - wynika z analizy DNB Bank Polska i firmy doradczej PwC.

"Wciąż jesteśmy bardziej liberalni niż Niemcy i Francja" manoftaste.de / CC 2.0

Autorzy przedstawionej we wtorek analizy pt. "Kierunki 2018. Ingerencja państwa w wybranych sektorach gospodarki - skala i warunki sukcesu", podkreślają, że coraz większy wpływ na zakres interwencjonizmu państwowego ma globalizacja i rosnąca świadomość społeczna. Głębokość regulacji w poszczególnych krajach ma ograniczony wpływ na wyniki branż.

Jak powiedział prezes DNB Bank Polska Artur Tomaszewski na potrzeby raportu eksperci przeanalizowali wiele przedsiębiorstw działających na różnych rynkach, w kilku branżach sprawdzili ich rentowność, udział własnościowy skarbu państwa oraz systemy regulacyjne. Oprócz rynku polskiego wybrali - istotne z punku widzenia związków z naszą gospodarką rynki Niemiec, Francji Wielkiej Brytanii, Norwegię jako przedstawiciela rynku skandynawskiego i "najważniejszą gospodarkę świata, czyli USA".

Jeżeli chodzi o analizowane kraje, to najmniejsza ingerencja państwa widoczna jest w krajach anglosaskich, przede wszystkim w USA. W sferze regulacyjnej, zdecydowanie najsilniej w działalność analizowanych branż ingerują rządy Francji, Niemiec i Polski. "W Polsce działalność państwa widoczna jest szczególnie w sektorze usług finansowych i na rynku farmaceutycznym oraz energetycznym. Stopień ten wynosi odpowiednio 47 i po 36 proc. Z kolei najmniejszy odnotowaliśmy w handlu i branży motoryzacyjnej" - powiedział wiceprezes PwC Jacek Socha.

Tomaszewski zauważył, że po kryzysie 2008 r. społeczeństwa, ekonomiści i politycy patrzą na rolę państwa w gospodarce coraz bardziej przychylnym okiem. Wręcz oczekują, że państwo będzie prowadziło aktywną politykę gospodarczą; ma pełnić istotną rolę albo jako regulator, albo właściciel na rynkach dóbr infrastrukturalnych (np. energetyka, telekomunikacja). Niezmienne jest także oczekiwanie interwencji państwa w celu ochrony interesu konsumenta, zarówno w sytuacji rynków zmonopolizowanych (np. energetyka) lub rynków, na których istnieje istotna asymetria informacji pomiędzy dostawcą i konsumentem (np. rynek finansowy).

Zmianę tej optyki można przypisać niedostatecznemu poziomowi regulacji przed kryzysem, przede wszystkim na rynkach finansowych. "Sektor finansowy należy do najsilniej regulowanych obszarów gospodarki, co w dużej mierze jest następstwem zmian wprowadzonych po kryzysie. Daleko idące regulacje mają zapewnić stabilność sektora, a planowane przekształcenia systemowe zakładają dalsze pogłębianie regulacji rynku bankowego" - podkreślił Tomaszewski.

W jego opinii jest kilka powodów dla których państwa interweniują na rynku. Tomaszewski podkreślał, że określenie to należy rozumieć jako uczestnictwo, szukanie działań, które mają wesprzeć rynki. Może to być działalność strategiczna czy rynkowa. Ta pierwsza obejmuje, m.in. ochronę konsumentów, środowiska, stabilność kluczowych sektorów. W drugim przypadku państwo działa jako równorzędny uczestnik rynku. Przykładem ingerencji rynkowej było np. zaangażowanie państwa podczas kryzysu 2008 r. w USA i Wlk. Brytanii w sektor finansowy i motoryzacyjny. Stany Zjednoczone wyraźnie zwiększyły udziały własnościowe w sektorze motoryzacyjnym i finansowym; rząd Wlk. Brytanii interweniował na rynku finansowym za pośrednictwem specjalnej spółki UK Financial Investmens. W opinii wiceprezesa PwC Jacka Sochy reakcja państw anglosaskich na kryzys była " najodważniejsza", " to był przykład zaangażowania państwa o charakterze ratunkowym i tymczasowym. w dogodnym momencie państwo pozbyło się tych inwestycji. To nie odbyło się kosztem podatników, a państwa nawet na tym zarobiły - mówił Socha.

W Polsce - jak podkreślał Tomaszewski - system bankowy na tle innych gospodarek wciąż charakteryzuje się niskim udziałem skarbu państwa. Udział ten był rekordowo niski w momencie kryzysu, tymczasem bardzo wysoki udział kapitału zagranicznego, niewątpliwie stanowił zagrożenie dla całej gospodarki, bo decyzje o finansowaniu nie pochodziły z Polski(...) to mogło zagrozić finsowaniu polskiej gospodarki. Tu repolonizacja ma sens - mówił.

Z raportu wynika, że stopień zaangażowania państwa w polską gospodarkę w ostatnim czasie wzrasta, co nie jest tak wyraźnie obserwowane w pozostałych analizowanych państwach. Nie przekłada się to jednak na większą skalę działalności polskich przedsiębiorstw z branży motoryzacyjnej, farmaceutycznej czy handlowej. Jest za to widoczne w branży energetycznej.

Jak wynika z raportu decydujące znaczenie dla skali zaangażowania kapitałowego państwa w sektorze energetycznym ma jego kapitałochłonność oraz strategiczne znaczenie, zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa ekonomicznego kraju, jak i z perspektywy zapewnienia infrastruktury rozwojowej. "Poprzez własność państwo realizuje cele, które można przyporządkować do sfery imperium, a więc sfery, w której państwo jest podmiotem uprzywilejowanym i posługuje się swego rodzaju władztwem i zarządza gospodarką. Celem posiadania przez państwo własności w energetyce jest zapewnienie gospodarce odpowiedniej podaży energii po odpowiednich cenach, a także, szczególnie w przypadku przesyłu prądu, pełnienie roli naturalnego monopolisty rynkowego. Cele te właściciel publiczny realizuje nie poprzez maksymalizację zyskowności swoich operacji, a raczej przez zapewnienie stabilności dostaw i wyników" - napisano w raporcie.