Na dnie aborcyjnego myślenia leży grzech człowieka

publikacja 19.01.2018 14:44

Jeśli ktoś "na chłodno" wzywa do zabijania, to uważam, że mogę się wypowiedzieć.

Na dnie aborcyjnego myślenia leży grzech człowieka Maciej Rajfur /Foto Gość

Przeczytałem upubliczniony przez Franciszka Kucharczaka list p. Kasi (uczestniczki czarnych protestów) i jego odpowiedź, która wydaje mi się bardzo w porządku. Na agresję i emocje odpowiada wezwaniem do merytorycznej dyskusji.

Mam dwoje zdrowych dzieci (trzecie, a w zasadzie pierwsze  -  w Niebie). Nie wiem, co czują rodzice, którzy dowiadują się, że ich dziecko będzie chore. Ale mam niepełnosprawnego intelektualnie kuzyna. I zaręczam, że nie wydaje mi się, aby świat bez niego byłby doskonalszy i lepszy...

Nie chcę "ex cathedra" oceniać ludzi, którzy podjęli decyzję o aborcji, bo takie tragiczne decyzje nieraz są podejmowane w sytuacjach dramatycznych.

Ale jeśli ktoś "na chłodno" wzywa do zabijania, to uważam, że mogę się wypowiedzieć: nie tyle na temat tej osoby, ale samego "wezwania do zabijania". Otóż jakiś czas temu dotarła do mnie prawda następująca: na dnie aborcyjnego myślenia leży grzech człowieka. Może to brzmi banalnie, ale uściślę co przez to rozumiem. Otóż chore dziecko (albo i zdrowe) wydaje nam się zagrożeniem, ponieważ zwiastuje konieczną "zmianę planów".  Mieliśmy jakieś wyobrażenia na temat swojego życia, "naszych" dzieci, a tutaj taki... zespół Downa. Nasz egoizm daje znać o sobie. Myślę, że gdyby człowiek był blisko Boga, to żadna niepełnosprawność dziecka, żadna trudność z nim związana, nie byłaby przeszkodą, a jedynie "okolicznością", wezwaniem do jeszcze bardziej ofiarnej miłości. Człowiek kochałby bezwarunkowo dziecko dlatego, że jest dzieckiem, drugim człowiekiem. Chciałby uczynić życie tego niepełnosprawnego maleństwa jak najszczęśliwszym.

Jest jednak inaczej. A im dalej nam od Boga, tym bardziej nasz egoizm potrafi ewoluować w stronę składania krwawych ofiar na jego ołtarzu.

W kontekście listu Pani Kasi poruszyłbym jeszcze takie kwestie:

- czy Pani Kasia uważa, że wszystko, co zgodne z prawem, zawsze służy dobru człowieka (jest dobre?). Jeśli odpowiedz byłaby twierdząca, to musimy wypłacić odszkodowania "ofiarom" procesów norymberskich.

- "zakazujcie sobie do woli". Czy z faktu, że morderstwa, gwałty, pobicia, oszustwa podatkowe i kradzieże występują w społeczeństwie pomimo oczywistych zakazów wynika, że sam zakaz nie ma sensu?

A przyjmowanie dzieci niepełnosprawnych do adopcji: myślę (nie mam wiedzy w temacie) że są rodziny zastępcze, rodzinne domy dziecka i inne osoby, które podejmują świadomie właśnie taki trud. Nikt nie mówi, że to łatwe. Może rzeczywiście więcej powinniśmy takie postawy propagować? Sądzę, że mógłby powstać ruch osób, które mniej lub bardziej dosłownie "adoptują" niepełnosprawne dziecko.

ŁS