Aby pachniało świeżym chlebem

Krzysztof Błażyca

|

GN 3/2018

publikacja 18.01.2018 00:00

– Środowisko popegeerowskie? Brzmi jak rezerwat – oponuje ks. Maciej Pliszka, proboszcz w Korytowie w Zachodniopomorskiem. – To całkiem zwyczajna miejscowość, choć wiele jest tu do zrobienia.

Początki kościoła w Korytowie to XIII wiek. Początki kościoła w Korytowie to XIII wiek.

Miejscowości podobnych do Korytowa jest na Pomorzu wiele. W listopadzie 2015 r. ks. Maciej Pliszka objął tutejszą parafię pw. św. Stanisława Kostki. – Niełatwo dzielić czas pomiędzy bycie proboszczem a działaniami dla rozwoju parafii i wsi – mówi. Przez 10 lat pracował w Szczecinie. Zajmował się m.in. renowacją katedry. Rozwinął też biuro pielgrzymkowe i Jarmark Jakubowy. Przyznaje, że zawsze chciał pracować na wsi. – Dzieciństwo spędzałem u dziadków na Opolszczyźnie. Żniwa, wypas i dojenie krów, kierowanie traktorem... To wszystko umiem. Chciałem też robić coś więcej, wybudować przytułek, dom dziecka... – wylicza.

Korytowo przez lata żyło PGR-ami. Aż do ich likwidacji w 1996 r. – Tu była wielka ferma. 5 ha, pełno bydła. Gdy to się skończyło, to jakby powietrze odcięli. Bieda zajrzała do domów. Ludzie zaczęli wegetować – opowiada i wspomina swego poprzednika. – Ksiądz Sławek... 16 lat tu był. Zorganizował ośrodek wspierania rodzin, rozdawanie żywności, odzieży, kolonie dla dzieci. Gdy szukali jego następcy, powiedziałem: „pójdę”. I tak się zaczęła ta historia...

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.