Zagrożona pogoda dla Heroda

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 1/2018

publikacja 04.01.2018 00:00

Dziś wszyscy wiedzą, że Herod mylił się, widząc zagrożenie w dziecku – ale wielu tak samo się myli.

Zagrożona pogoda dla Heroda

Parę dni temu było święto Świętych Młodzianków, czyli dzieci zamordowanych z woli Heroda w Betlejem. Kiedy tego dnia słuchałem w kościele Ewangelii, uderzył mnie fragment, w którym Mateusz przytacza proroctwo Jeremiasza dotyczące tej zbrodni: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma” (Mt 2,18).

Pomyślałem, że dziś nie słychać żadnego krzyku ani jęku, choć od niespełna stu lat rzeź niewiniątek trwa nieustająco. Współczesna Rachel nie opłakuje swoich dzieci. Ona sama przychodzi z nimi do Herodowego siepacza, prosząc, żeby ten rozwiązał jej „problem”. I często nawet płacąc za „usługę”. Byle higienicznie, sprawnie i tak, żeby nie bolało (jej, oczywiście).

Proceder ten ogarnął już cały świat. Rocznie zabija się miliony dzieci, po których nikt nie płacze. Nie mają grobów ani nawet imion, bo dorośli nie byli uprzejmi uznać ich za ludzi. Po zamordowaniu mają zniknąć, jakby ich nigdy nie było. „Najlepsi uczeni” zapewnią, że nawet rozpacz, która po czasie ogarnia matki, nie jest żadną pozostałością i żadnym syndromem poaborcyjnym, lecz skutkiem wdrukowanych im religijnych i moralnych przesądów. Trzeba więc te przesądy odrzucić, a ich siewców posłać do więzienia i zresocjalizować. To dlatego w takiej Francji aborcję wolno publicznie już tylko zachwalać. Wszelkie wypowiedzi i publikacje antyaborcyjne są tam prawnie zakazane, bo mogłyby wywołać w kobietach planujących aborcję lub tych, które ją mają za sobą, poczucie winy.

I w ten oto sposób za niewiniątko robi dziś Herod, biedactwo takie, narażone na rzeź ze strony siepaczy z pro life. Jeśli dziś słychać jakiś „płacz i jęk wielki”, to w wydaniu agresorów upozowanych na ofiary. Dziś rozmaite oenzety najbardziej trzęsą się nad „prawem człowieka” do zlikwidowania innego człowieka. Bardziej nawet niż nad ludnością Afryki, zagrożoną niedoborami prezerwatyw. Nad światem krąży duch Heroda, który – jak to on – każe ludziom widzieć zagrożenie w tym, co jest ich największym szczęściem. Dający mu posłuch ludzie tego świata tak jak on drżą przed maleństwem. Stąd takie histeryczne reakcje na to, co dzieje się w Polsce, gdzie istnieje coraz realniejsza szansa odwrócenia ciągu do zabijania. To będzie precedens. Im bliżej tego jesteśmy, tym większej doświadczamy furii. Zbyt wielkie interesy zostaną tu narażone, i to nie tylko ziemskie. Diabeł poruszy piekło i ziemię, żeby tylko nie utracić kanału obfitych dostaw dusz. Będzie kłamał, straszył, pluł, ośmieszał, uruchomi ostatnie rezerwy jadu, żeby tylko trwała pogoda dla Heroda. Przygotujmy się na to. Co jest wielkie, musi rodzić się w bólu. A właśnie o to chodzi, żeby się rodziło. 

* * * * *

Trauma modlitwy

Katowicka „Gazeta Wyborcza” pochyliła się nad „traumą”, jaką wywołały u pewnego ośmiolatka Roraty. A konkretnie materiały roratnie „Małego Gościa Niedzielnego” o świętym Józefie, bardzo popularne w całej Polsce. Ponieważ opiekun Jezusa jest m.in. patronem dobrej śmierci (zmarł na rękach Jezusa i Maryi), dzieci miały za zadanie m.in. pomodlić się o dobrą śmierć dla siebie, a także dla tych, którzy umrą w najbliższym czasie. Podobno chłopak miał „zepsute święta”, a z nim rodzice. Tekst puentuje cytat z czyjegoś wpisu internetowego, z którym utożsamia się redakcja GW: „Czy Kościół, zamiast zachęcać dzieci do modlitwy o dobrą śmierć, nie powinien przede wszystkim uczyć ich dobrego życia?”. OK, a dobre to jakie życie? Upływające w przekonaniu, że umierają tylko inni, więc nie muszę czuwać? Oj, to trzeba Ewangelię umieścić wśród książek tylko dla dorosłych. 

Norma kanadyjska

Rząd Kanady zdecydował, że pracodawcy dostaną dofinansowanie na umowy o prace wakacyjne dla uczniów tylko wtedy, gdy aktywnie będą wspierać aborcję, homozwiązki i gender. Taka ichnia polityka prorodzinna. Jak przecież wiadomo, nic tak nie sprzyja wzrostowi liczby dzieci jak promocja ich zabijania i rzucanie kłód pod nogi środowiskom pro life. Nic też nie służy rodzinom tak jak dwóch tatusiów lub dwie mamusie. Dużo zdrowia w nowym roku, Kanado. Bo szczęścia i pomyślności sama się wyrzekasz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.