Pani z plastiku

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

|

GN 1/2018

publikacja 04.01.2018 00:00

Coraz trudniej młodym odróżnić sens od bezsensu, autentyczną radość od głupawych uśmieszków z Instagrama.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Koniec roku nie był dla mnie łaskawy. W jednym niemal tygodniu dowiedziałam się o istnieniu „polskiej Barbie”, a następnie łudząco do niej podobnych sióstr celebrytek. Zdumiewające i groteskowe doświadczenie, choć dające do myślenia. Obserwatorom, rzecz jasna.

„Polska Barbie” wystąpiła w śniadaniówce telewizji publicznej, gdzie opowiedziała o swoich rozlicznych operacjach plastycznych. Zdążyła też się obrazić na chirurga plastycznego obecnego w studiu, bo nie popierał jej coraz ciekawszych pomysłów na „poprawę” urody. Natomiast siostry celebrytki, ponoć znane wcześniej z przeróżnych medialnych działań, tym razem wypłynęły na szerokie wody, śpiewając kolędy i piosenki świąteczne. Śpiewały tak ofiarnie i poza tonacjami, wyginając ciałka, że ich „wykony” skończyły się rechotem połowy internetu. I zyskały miliony odsłon.

Po co o nich pisać? – zapytacie. Teoretycznie nie powinno się zajmować sprawami niepoważnymi. Jednak owe „gwiazdki” to pewien znak czasów. Zjawisko, które bez mediów byłoby marginalne. Powielone, utrwalone i pokazane, nabiera rumieńców i być może staje się niebezpieczne. Oto żenujący margines i niezbyt strawny folklor wchodzi do świadomości odbiorców. Staje tuż obok wartości, spraw i zagadnień ważkich, ludzi godnych naśladowania. I dla części społeczeństwa być może staje się godny naśladowania.

Tym ważniejsza jest selekcja, czy raczej autoselekcja. Umiejętność dokonywania wyboru, myślenia, wyciągania wniosków. I o ile my, dorośli i uformowani (mniej lub bardziej klasycznie), raczej potrafimy odróżnić blichtr od wartości, gwiazdorzenie od sztuki, o tyle nie wiadomo, czy ową umiejętność są jeszcze w stanie opanować nasze dzieci. I to już nie chodzi wyłącznie o kontekst plastikowych gwiazdeczek. Chodzi o szersze i ważniejsze wybory, dotyczące przyjmowanych treści, poczucia estetyki, piękna i dobra. Coraz trudniej młodym odróżnić sens od bezsensu, piękno od kolorowych fałszywek, autentyczną radość od głupawych uśmieszków z Instagrama.

Tym bardziej też na wychowawcach i rodzicach spoczywa obowiązek wskazywania i pokazywania. Byle nie z pozycji mentora i nudnego komentatora rzeczywistości. Bo to u młodych nie przejdzie. Słusznie zresztą. A swoją drogą może i dobrze, że świat dowiedział się o plastikowych gwiazdkach. Ich przerysowanie jest na tyle przerażająco ewidentne i bolesne, że może służyć jako przykład: „Droga córko, nie idź tą drogą! Bo kiedyś pękniesz”. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.