Szansa na sukces

Jakub Jałowiczor

|

GN 51-52/2017

publikacja 21.12.2017 00:00

Sytuacja spółek Skarbu Państwa, wzrost PKB, a bardzo często także poziomu życia – wiele wskaźników pokazuje, że polska gospodarka ma się najlepiej od lat.

W 2012 r. LOT wystąpił do Skarbu Państwa z prośbą o przyznanie pomocy finansowej. Dostał 400 mln zł, ale potrzebne były kolejne setki milionów. Firma była przymierzana do przymusowej prywatyzacji. Związkowcy, którzy narzekali na warunki pracy, bali się strajkować, bo uważali – prawdopodobnie słusznie – że nawet jeden dzień protestu doprowadziłby przedsiębiorstwo do bankructwa. Dziś LOT finansowo wychodzi na plus. W 2016 r. przyniósł 300 mln zł dochodu (zamiast 300 mln straty, jak rok wcześniej). Otwiera nowe połączenia (m.in. Singapur, Panama, Rio de Janeiro). Wszedł też na rynek węgierski. I nie jest jedyną spółką Skarbu Państwa, której sytuacja radykalnie się poprawiła. Rekordowe zyski notowały w ostatnim czasie takie firmy jak Tauron, PKN Orlen, PGNiG czy Jastrzębska Spółka Węglowa.

I nie jest to efekt wyłącznie dobrej koniunktury. Jak wyliczył serwis money.pl, największe państwowe przedsiębiorstwa przynosiły akcjonariuszom większe zyski niż reszta rynku. Wartość giełdowa firm należących do Skarbu Państwa od 26 października 2015 r. do 31 maja 2017 r. zwiększyła się o 36 mld zł i wyniosła 268 mld złotych.

Wskaźników świadczących o dobrej formie gospodarki jest więcej. Bezrobocie regularnie spada. W listopadzie stopa tzw. bezrobocia rejestrowanego wyniosła 6,6 proc., czyli o 1,6 pkt. proc. mniej niż rok wcześniej. Spadek liczby osób, które nie mogą znaleźć zatrudnienia, rzuca się w oczy, tym bardziej że polityka socjalna rządu (na czele z programem 500 Plus) miała wypchnąć pracowników z rynku. Tymczasem problemem jest raczej brak osób, które można by zatrudnić. W przypadku zawodów wymagających mniejszych kwalifikacji, dziurę łatają przybysze z Ukrainy. Zauważalnie podniósł się też poziom życia wielu niezamożnych osób.

Nie sprawdziło się ponadto kilka czarnych prognoz, jak choćby ta o ucieczce z Polski banków, którym miał zaszkodzić nowy podatek. Dobrze ma się PKB, które w III kwartale 2017 r. rosło najszybciej od 2011 r. – o 4,7 proc. w skali roku. Zasobności Skarbu Państwa sprzyja też skuteczniejsze ściąganie podatku VAT. W ciągu poszczególnych miesięcy 2017 r. kwoty były o przynajmniej kilka, a czasem nawet o 80 proc. wyższe niż rok wcześniej. Dodatkowe pieniądze przydadzą się na nowe inwestycje, z których największą ma być budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, wielkiego lotniska połączonego szybką koleją z wielkimi miastami i obsługującego kilkadziesiąt milionów pasażerów rocznie.

Medal ma i drugą stronę. Płace w Polsce ciągle nie są wysokie. Połowa pracowników dostaje do ręki 2,5 tys. zł albo mniej. I to pomimo tego, że ciągle jesteśmy jednym z najbardziej zapracowanych narodów Europy – za biurkiem, ladą lub stołem montażowym Polak spędza średnio 45 godzin tygodniowo. Na statystyki wpłynie być może wprowadzenie niedziel wolnych od handlu, choć będzie to dotyczyć tylko jednej branży. Nie wiadomo też, czy spełnią się nadzieje wiązane z inwestycjami z Chin. Jeśli nawet pominiemy moralną ocenę i bezpieczeństwo współpracy z krajem rządzonym przez komunistów, oferta Państwa Środka nie jest wcale oszałamiająca. W relacjach gospodarczych z 16 środkowoeuropejskimi krajami Pekin stosuje te same zasady, jakimi kieruje się wobec państw afrykańskich. Bardziej korzystne wydaje się sprowadzenie do Polski fabryk silników Mercedesa czy przekładni Toyoty (co już się stało), ale i te inwestycje to mniej niż obiecywano.

Plan Mateusza Morawieckiego zakłada wyjście z pułapki średniego wzrostu, czyli m.in. tworzenie własnych fabryk nowoczesnych produktów, zamiast ściągania takich zakładów z zagranicy. Taki rozwój to jednak ciągle przyszłość, podobnie jak likwidacja biurokracji i nadmiaru zezwoleń. Gospodarczy boom już się zaczął, ale sporo jest jeszcze do zrobienia.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.