Iniemamocni nędznicy

Marcin Jakimowicz

Myślę, że Wszechmocny ma do nas słabość ze względu na naszą słabość.

Iniemamocni nędznicy

Czytałem dziś rano „Dzienniczek” i ze zdumieniem zauważyłem, że słowem, które występuje równie często jak „miłosierdzie” jest „nędza”. Sprawdźcie sami. Kliknijcie „Ctrl +F” i wyszukajcie.

Kiedyś Jezus przekomarzał się z Faustyną, starając się przekonać ją, że nie oddała Mu wszystkiego. „Jest jedna rzecz, która stanowi twoją własność, a którą zachowałaś dla siebie” – podpowiadał. I choć mistyczka zachodziła w głowę i zarzekała się, że oddała absolutnie wszystko („przez śluby oddałam Ci się cała, już nic nie mam co bym Ci ofiarować mogła”), Jezus podsumował: „Córko Moja, nie ofiarowałaś Mi tego, co jest istotnie twoim. Oddaj Mi nędzę twoją, bo ona jest wyłączną twoją własnością”.

Naszą wyłączną własnością jest nędza. Wiem o tym doskonale. Dlatego wołam o Jego moc. Czytam, że Jezus odwrócił się do uczniów i „dał im moc” wyganiania demonów i leczenia wszystkich chorób. Wiedział, że będzie ona potrzebna do głoszenia Dobrej Nowiny. To dzięki tej władzy po kazaniach Piotra nawracało się kilka tysięcy mężczyzn, a cień rybaka sprawiał, że choroby pozostawały bezradne wobec Bożej Obecności.

Moją własnością jest nędza. To zdanie może podcinać skrzydła. Na szczęście jest jeszcze dalszy ciąg: „Jesteśmy Jego własnością” – woła psalmista (Ps 100). Należę do Wszechmogącego, do Tego, który „słowem wyganiał złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił (Mt 9, 16)

Dzięki ofierze Jezusa zostałem przeniesiony z królestwa ciemności do królestwa Jego przedziwnego światła. Gram w Jego klubie. Jego wybór sprawił, że moje życie jest mariażem „Nędzników” i „Iniemamocnych”, komunią Jego wszechmocy i mojej nędzy. Ja nie mogę niczego – On może wszystko. Co z tego wyniknie?