Ubaw po pachy

Ludzie nie szukają Kościoła, który bawi. Szukają tego, który zbawi.

„Zabierz ze sobą Pismo Święte i dobry humor”. Ile razy słyszałem podobne hasła reklamujące rekolekcje czy akcje powołaniowe. Kurczę, a jeśli akurat, jak na złość, nie mam dobrego humoru? A jeśli jestem w ciemnej dolinie, w depresji? Co wtedy? Przegrałem na starcie?

Myślę, że podobne hasełka są ślepą uliczką, chwytem marketingowym, który działa jedynie przez chwilę. Zachwyca mnie dynamizm i skuteczność głoszenia pierwszego Kościoła. „Pozostali tam dość długi czas i nauczali odważnie, ufni w Pana, który potwierdzał słowo swej łaski cudami i znakami, dokonywanymi przez ich ręce” (Dz 14,3). „Odważnie przemawiał przez trzy miesiące, rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym. Bóg czynił niezwykłe cuda przez ręce Pawła…” (Dz 19,8). Wspólny mianownik? Apostołowie głosili słowo odważnie.

Ludzie szukają w Kościele odpowiedzi na dręczące ich pytania. Szukają (widzę to na co dzień, bo nieustannie jeżdżę po Polsce) uzdrowienia, pocieszenia, przytulenia. Pociąga ich moc Jezusa, działanie w Jego autorytecie, a nie zabawa. Na ostatnich rekolekcjach dla „Gościa Niedzielnego” ks. Wojciech Węgrzyniak skomentował niezwykle popularne hasło: „Z gębą jak cmentarz świata nie zbawisz”. Brzmi fajnie, miło, doskonale znamy kontekst, wiemy, że chodzi o chrześcijańską radość Itd... Ksiądz Wojciech nie pastwił się nad tym hasłem. Pokazał jedynie jego krótkowzroczność. Wskazał na krzyż, na obitą, zakrwawioną twarz Skazańca. „Z gębą jak cmentarz świata nie zbawisz? Powiedz to Jezusowi”.

„Wolę być grzesznym i uratowanym niż grzecznym i uradowanym” – napisał kiedyś Wojciech Ziółek SJ. Moi znajomi wracali po latach do Kościoła, bo desperacko szukali prawdy, krzyczeli, a we wspólnocie Kościoła Bóg odpowiedział na ich modlitwy. Dzisiejsza Ewangelia pokazuje takich desperatów. Rozwalają dach, bo wierzą, że Jezus ma moc. Nie mylą się. „Była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać”.

Do końca życia zapamiętam scenkę: młoda, zbuntowana dziewczyna (jak pokazało życie - z ogromnymi rodzinnymi problemami) przyszła po raz pierwszy na spotkanie oazy. Jeden z animatorów podszedł do niej i szczerząc ząbki wypalił: „Pojedź z nami na rekolekcje. Będzie ubaw po pachy”. Popatrzyła mu w oczy i odparła: „A ja wcale nie chcę. żeby był ubaw po pachy”. Odwróciła się na pięcie i odeszła.