Kiedyś było tak, jak nigdy nie było

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 49/2017

publikacja 07.12.2017 00:00

Każdy, kto trafia do nieba, musi najpierw chodzić po ziemi.

Kiedyś było tak, jak nigdy nie było

Co roku w okolicach grudnia po internetach rozbrzmiewają utyskiwania na rzekomą infantylizację liturgii. Ma to jakoby wynikać z nastawienia księży na duszpasterstwo dzieci w ramach Mszy św. roratnich. „Jakoś nikt nie zauważa, że w większości parafii poprzez podobne eksperymenty praktycznie zatracono sens Mszy Roratniej i pozbyto się dorosłych” – napisał ktoś pod tekstem o nadzwyczajnej popularności materiałów roratnich „Małego Gościa”.

Sprawa ta pokazuje, jak łatwo przychodzi ludziom idealizowanie przeszłości. Wystarczy, że w niej nie uczestniczyli albo pozostawili sobie w pamięci tylko wycinki pasujące do ich układanki. A co jest w tej układance? Ano są kościoły pełne dorosłych, nabożnie uczestniczących we Mszy, najlepiej trydenckiej. Rozbrzmiewa tam perfekcyjnie wykonany śpiew, najlepiej gregoriański. Tam potężne organy zalewają skupionych ludzi lawiną dźwięków, a od ołtarza aż ku sklepieniom, najlepiej gotyckim, wznosi się wonny dym kadzideł. A przed samym ołtarzem, wśród złoceń i marmurów, kapłan, najlepiej w barokowym ornacie i najlepiej z asystą w dalmatykach, w nienaganny sposób sprawuje liturgię. Kazania są treściwe i konkretne, najlepiej katechizmowe, trafiające do samego serca. Szczególnie na Roratach, najlepiej o szóstej rano, na których zawsze są tłumy dorosłych. Dzieci, owszem, też są, ale grzeczne i w odpowiednich proporcjach. I też liturgię przeżywają, też słuchają i wszystko rozumieją. Wszystko jest w tej układance po prostu i-de-al-ne. Nie ma tam niedbałych celebransów, nudzących kaznodziejów i znudzonych wiernych, nie ma kiepskich organistów i koszmarnych śpiewów. I oczywiście nie ma pustych ławek.

Tak podobno kiedyś było. Pytanie tylko, kiedy i gdzie to było. Bo jak sięgam pamięcią, nigdy nie było tak, jak to chcą widzieć dzisiejsi projektanci przeszłości. Jeśli dziś ktoś łamie ręce nad rzekomym złym sprawowaniem liturgii albo nad „infantylizacją Rorat”, to ja nie wiem, kiedy było perfekcyjnie i „nieinfantylnie”. Gdy pół wieku temu rozpoczynałem karierę ministranta, to i wtedy na Roraty przychodziły głównie dzieci. Dorośli zjawiali się tam najczęściej w roli opiekunów. Roratom zawsze towarzyszył „dziecięcy klimat” – lampiony, obrazki itd. I jak pamiętam, kaznodzieje mówili na Roratach „dziecięce” kazania. I organizowali jakieś formy konkursów, zagadek, rywalizacji. Dzięki temu dzieci na Roraty chodziły chętnie i bez przymuszania, a Adwent pozostał w ich pamięci jako czas prawdziwego przygotowania do narodzin Pana Jezusa.

Jak się to przekładało i przekłada na wiarę ludzi dorosłych? Trudno to zmierzyć, ale gdyby duszpasterze nie docierali do najmłodszych, ci rzadziej docieraliby do Kościoła jako dorośli. Bo tak to dziwnie jest, że dojrzałość w wierze osiąga się drogą dojrzewania. Dojrzewający zaś potrzebuje warunków odpowiednich dla siebie, a nie dla dojrzałego.

* * * * *

Różaniec idzie dalej

Akcja modlitewna Różaniec do Granic zainspirowała inne kraje. 12 grudnia wokół granic USA ustawią się katolicy, którzy będą się modlić m.in. za Stany Zjednoczone. Jedna z inicjatorek Różańca na Wybrzeżach i Granicach Patricia Lemmon przyznała, że wydarzenie to zostało zainspirowane polskim pierwowzorem. Podobna inicjatywa odbędzie się też w Irlandii, a już wcześniej śladem Polaków poszli Włosi. Czy to nie byłaby najtrwalsza unia – państw połączonych Różańcem?•

Spisek absencyjny

Radio Maryja obchodziło swoje 26. urodziny. W związku z tym „Gazeta Wyborcza”, znana także pod nieoficjalną nazwą „Badacze Radia Maryja”, przeprowadziła analizę (nie)obecności gości na uroczystości w Toruniu. Otóż wielkim nieobecnym okazał się prezydent Andrzej Duda, który, choć w ubiegłym roku był osobiście, tym razem „ograniczył się do kurtuazyjnego listu”. Zdaniem dziennikarza stało się tak dlatego, że prezydent „pamięta, po czyjej stronie o. Tadeusz Rydzyk stanął po lipcowych wetach ustaw sądowych”. Na uroczystości nie było też Jarosława Kaczyńskiego – ale tu już nie pojawia się wniosek, że Kaczyński z kolei nie pamięta, po której stronie stanął o. Tadeusz Rydzyk. Gazeta zauważa też, że i biskupów nie było tylu, ilu rok wcześniej, bo tylko 15. Sprawa ta podobno „pokazuje na rozjazd między środowiskiem Radia Maryja a Prezydium Episkopatu”. Cóż, a może po prostu jest tak, że 25 lat to jubileusz, a 26 lat to zwykła rocznica? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.