O konflikcie na linii prezydent–minister obrony narodowej, sukcesach w budowaniu sił zbrojnych oraz bezpieczeństwie Polski mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
Jakub Szymczuk /foto gość
Bogumił Łoziński: Wyobraźmy sobie, że wybucha wojna. Prezydent mianuje naczelnego dowódcę sił zbrojnych, a minister obrony zarządza sprawdzenie go przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego (SKW), co skutkuje odebraniem mu dostępu do informacji niejawnych. Taki scenariusz jest możliwy?
{body:BRB}Min. Paweł Soloch: {/body:BRB}To zupełnie nieprawdopodobny scenariusz. W czasie wojny to prezydent bezpośrednio kieruje obroną państwa. Partnerem prezydenta jest Rada Ministrów i premier. W czasie pokoju rzeczywiście jest pewien problem systemowy dotyczący kierowania siłami zbrojnymi. Część kompetencji ma prezydent, a część minister obrony narodowej.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.