Nasz swat, św. Józef

Agata Puścikowska

|

GN48/2017

publikacja 30.11.2017 00:00

Byli z różnych światów. Mieli własne plany. Poznał ich dyskretny święty…

Maria i Przemek z małym Antonim Józefem: – To dzięki św. Józefowi jesteśmy rodziną. Maria i Przemek z małym Antonim Józefem: – To dzięki św. Józefowi jesteśmy rodziną.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Maria, Przemek i mały Antoni Józef mieszkają na Mariensztacie, w wolnym tłumaczeniu – maryjnej dzielnicy starej Warszawy. Na honorowym miejscu mieszkania – ikona Świętej Rodziny. Taki ideał, do którego dąży się całe życie. Święty Józef patrzy z tej ikony uważnie i dyskretnie: co u tej jego pary się dzieje? Czy wywiązuje się z obietnic?

Dwa światy

Maria, uporządkowana architekt krajobrazu i dziennikarka. Pochodzi z rodziny warszawskich architektów. Rodzice, dwoje rodzeństwa. Wiara i religia w rodzinie zawsze były ważne. Choć podczas okresu buntu i naporu to matka podsuwała swoim dzieciom modlitwy i przypominała, co w życiu najważniejsze. – Wzięłam od mamy modlitwę do św. Józefa o dobrego męża. Modliłam się regularnie, choć przyznam, że nie jest ona najłatwiejsza. Bo trudno powierzyć komuś swoje życie. I trudno przed trzydziestką modlić się słowami: „Dziękuję, że jeszcze nie wyszłam za mąż”…

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.