Polska i drugi świat

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

Myśl wyrachowana: Mówią, że narzucono nam to, cośmy wybrali, bo chcą, żebyśmy wybrali to, co nam narzucają.

Polska i drugi świat

Znajomy, nie wiem, czy przez nieuwagę, czy też w odruchu niezdrowej ciekawości, zajrzał do jednego z lewicowych tygodników. No i doznał wstrząsu. – Patrz, co oni tu piszą! – mówił zdumiony, przerzucając kolejne kartki. – Reżim w Polsce, katastrofa, upadek, zniszczenie ojczyzny, fiasko tego, cośmy przez lata budowali – cytował tytuły i nagłówki. – Ci ludzie żyją w jakimś innym świecie! – chwytał się za głowę.

A owszem, są dziś w Polsce dwa światy. Pierwszy widać, gdy człowiek zwyczajnie wyjrzy przez okno, a drugi atakuje niebacznego użytkownika z TVN, „Wyborczej”, „Newsweeka”, „Polityki” i takich tam. W tym drugim świecie Polska jest miejscem terroru i nienawiści, i niszczenia najsłuszniejszych „z-takim-trudem-wypracowanych” standardów. Łamie się tu demokratyczne zasady, gnębi światłych naukowców, sędziów i twórców, a młodzież indoktrynuje religijnie, odcinając ją od wiedzy o najnowszych technikach masturbacji. Trwa tu brutalna segregacja płciowa na kobiety i mężczyzn, a władze za nic mają uświęcone gdzie indziej prawa mniejszości seksualnych do pobierania się między sobą i do pobierania dzieci. I nie sposób przyjść gnębionym z pomocą, bo wzdłuż całej granicy stoją kordony ksenofobów, blokujących przejścia różańcami.

Po tym strasznym świecie oprowadzają nieświadomych – niczym Wergiliusz po Dantejskim piekle – autorytety. Najlepsze autorytety rzecz jasna: aktorzy, redaktorzy, feministki, filozofowie. Pokazują dziejące się nad Wisłą okropności i tłumaczą, dlaczego to okropności. Mówią, że już nie mogą, że boleją i cierpią, a jedna aktorka to nawet wyznała na antenie, że czuje się jakby ktoś na nią „cały czas s...ł”.

Biedni ludzie. To musi być ciężko frustrujące tak stać i krzyczeć „idą po nas!” – gdy nikt po nich nie idzie. Nawet przeciwnie – to od nich coraz więcej ludzi odchodzi. Polacy jakoś wolą to, co sami widzą, od tego, jak nas widzą inni. Wolą to, co mają za oknem niż za granicą, wybierają własną rzeczywistość zamiast cudzej o tym opinii. Nie czują wstydu na wieść, że na eurosalonach elity cmokają nad Polską, obkładając ją kolejnymi rezolucjami. Nie pomaga wzmożenie moralne „autorytetów” i ruganie Polaków za brak entuzjazmu dla importu genialnych pomysłów mędrców z Zachodu.

Co się stało, że tak się dzieje? Jak to możliwe, że wielkopański świat elit, pchających nas ku przepaści laickiego „postępu”, przestał być jedynym obowiązującym w Polsce wzorcem?

Cóż – właśnie w tym rzecz, że powstały wreszcie dwa światy. Bo wcześniej, przez całe lata, byliśmy zdani na jeden – ten postchrześcijański, otwarty na człowieka jak właz do kanalizacji. Obowiązywał praktycznie jeden oficjalny przekaz i był jeden rozdawca certyfikatów słuszności bądź oszołomstwa.

To się skończyło. I Polacy sami ocenią, który świat jest prawdziwy.

* * * * *

Patologia w promocji

Stacja Discovery Networks przygotowuje program z gatunku reality, pod tytułem – uwaga: „Ciąża z nieznajomym”. Castingi ruszyły w czerwcu. Program ma polegać na tym, że „singielka” szuka ojca dla swojego dziecka, ale pozostanie potem singielką. Bo dziecko chce mieć – ale „życiowego partnera” nie. Zespół ekspertów znajdzie odpowiednich ojców, dobierając ich według życzeń zgłoszonych przez kobiety biorące udział w programie. Panowie zostaną przetestowani pod kątem kondycji fizycznej i psychicznej. Po urodzeniu się dziecka mężczyźni wezmą na siebie część odpowiedzialności za dziecko, ale nie będą mieszkać z jego mamą. Program, w opinii pomysłodawców, jest odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne. Ma ono wynikać z faktu, że rodzi się coraz więcej dzieci poczętych in vitro, których ojciec jest anonimowym dawcą plemników. Autorzy projektu reklamują go jako „odejście od tradycyjnego modelu rodziny”. No i proszę, jaka to logika ludzi ogłupionych „postępem”: Zamiast odstąpić od patologii, jaką niesie in vitro, oni tworzą wyprodukowanym dzieciom środowiska wychowania w patologii.

Dusza za zabawę?

W jednej z bytomskich sal zabaw odbył się bal hallo­weenowy dla dzieci. Jego elementem było podpisanie cyrografu o treści: „Ja, niżej własnoręcznie podpisany wampir/czarownica niniejszym zgodnie i bez protestu ofiarowuję swoją duszę diabłu w zamian za udaną zabawę”. Organizatorzy zamieścili zdjęcie cyrografu wraz z podpisami dzieci na Facebooku. Rodzice, uważajcie z tymi balami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.