Ks. Guz na moście…

ks. Dariusz Kowalczyk

|

GN 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

Jezuitów można, a czasem być może trzeba krytykować. Tyle że jezuici są różni. I trzeba uważać, by nie sprawić wrażenia, że się nie wie, o czym się mówi.

Ks. Guz na moście…

Jezuici przejęli sprotestantyzowaną teologię – to tytuł filmiku krążącego po internecie, w którym ks. Guz oskarża jezuitów, w tym głównie tych z Uniwersytetu Gregoriańskiego, o upadek katolickiej ideologii. Jakie to argumenty formułuje ksiądz profesor na poparcie swojej tezy? Ano kiedyś spotkał kleryków z Niemiec na jakimś moście w Rzymie. I oni mu powiedzieli, że jezuici popierają filozofię Marksa. Ksiądz Guz opowiada także, że odwiedza jezuitów z Gregoriany, a oni sami załamują ręce, że na uczelni zaczęto „hołdować Heglowi i czcić go”.

Zrobiłem mały sondaż wśród współbraci, wykładowców Gregoriany. Okazało się, że nikt ks. Guza w murach naszej szacownej uczelni nie widział, a znakomita większość w ogóle o kimś takim nie słyszała. No chyba że spotkał się z kimś na jakimś moście…

Gromiciel jezuitów wspomina ojca Fuchsa, jezuitę, który jego zdaniem w latach 20. ubiegłego wieku zaszczepił „jezuitom z całego świata pasję do filozofii Hegla”. No cóż! Josef Fuchs, niemiecki moralista, urodził się w 1912 roku, a zatem w latach 20. chyba niczego nie zaszczepiał. Za to w latach 20. studiował na Gregorianie przyszły papież Paweł VI. A kiedy ja studiowałem w latach 90. teologię na Gregorianie, to głównym moralistą był Ivan Fuček, jezuita chorwacki, który z Heglem nie miał nic wspólnego i nauczał w sposób zdecydowanie tradycyjny. Z czasów studiów filozofii w Krakowie pamiętam natomiast ojca jezuitę, który na wykładach powtarzał często, że Hegel to „patologia umysłu ludzkiego”.

Ksiądz Guz wskazuje swym oskarżycielskim palcem dwóch jezuitów: K. Rahnera i J.B. Lotza. Czym zawinili? Otóż w czasie swoich studiów w Niemczech chodzili na seminarium do Heideggera, który poparł Hitlera. A studiować u Heideggera znaczy „przejąć sprotestantyzowaną teologię”.

Tego rodzaju wywody są na tym samym poziomie co krytykowanie Karola Wojtyły za to, że w swej etycznej refleksji odwoływał się do fenomenologii Schelera, którego ojciec był protestantem, a matka żydówką. Profesorowie Gregoriany prezentują różne dziedziny i metody. Wykładam tam od 2010 roku, ale o heglistach nie słyszałem. Jezuitów można, a czasem być może trzeba krytykować. Sam nie zgadzam się z poglądami niektórych współbraci. Tyle że jezuici są różni. I trzeba uważać, by nie sprawić wrażenia, że się nie wie, o czym się mówi. A ks. Guz, rozprawiający o sprotestantyzowaniu teologii przez jezuitów z Gregoriany, takie wrażenie właśnie sprawia.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.