Tsunami zła

GN 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

O cierpieniu chrześcijan na Bliskim Wschodzie mówi ks. Andrzej Halemba.

Żołnierze eskortują chrześcijan uwolnionych z muzułmańskiej niewoli w Marawi na wyspie Mindanao. Żołnierze eskortują chrześcijan uwolnionych z muzułmańskiej niewoli w Marawi na wyspie Mindanao.
FRANCIS R. MALASIG /EPA/pap

Ks. Tomasz Jaklewicz: Przyzwyczailiśmy się do złych wiadomości z Bliskiego Wschodu. Czy są jakieś znaki nadziei na poprawę losu chrześcijan w tym regionie?

Ks. Andrzej Halemba: Sytuacja na Bliskim Wschodzie niestety wciąż niepokoi. Straszy wizja opustoszałych, zniszczonych kościołów, w których nie ma już chrześcijan, bo ich wypędzono lub wymordowano. Odczuwamy wciąż efekt tsunami zła, które przeszło przez cały Bliski Wschód, czyli Iran, Irak, Syrię, a także Liban. Dotyczy to również sporej liczby chrześcijan z Egiptu. Na początku XX wieku na Bliskim Wschodzie chrześcijanie stanowili około 20 proc. mieszkańców, a w tej chwili jest ich około 4,5 proc. Zmieniła się tam atmosfera. Pojawiło się zjawisko nieakceptowania chrześcijan czy wręcz wrogiego do nich nastawienia. Chrześcijanie przestali być buforem między różnymi ugrupowaniami w łonie islamu. Sam islam przeżywa głęboki kryzys, być może najsilniejszy od swojego powstania. Między islamskimi ugrupowaniami trwa walka na śmierć i życie. Islam stał się niezwykle wojujący i nie dopuszcza do dialogu, nawet wewnętrznego. Afrykańskie przysłowie mówi: „Gdzie dwa słonie walczą, tam trawa cierpi”. I tak to wygląda na Bliskim Wschodzie. Zwalczające się islamskie ugrupowania powodują, że mniejszości religijne strasznie cierpią.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.