Recenzje

GN 44/2017

publikacja 02.11.2017 00:00

Jarosław Sawic
Budka Suflera. 
Memu miastu 
na do widzenia
Prószyński i S-ka
Warszawa 2017
ss. 760 Jarosław Sawic Budka Suflera. Memu miastu na do widzenia Prószyński i S-ka Warszawa 2017 ss. 760

KSIĄŻKI

Giganci mówią, jak było

Budka Suflera to zespół legenda, a napisanie jego monografii to niemałe wyzwanie. Bo przecież przez 40 lat (a jeśli liczyć pierwszy, „prehistoryczny” skład, to przez 45) istnienia grupy przewinęło się przez nią mnóstwo muzyków, a jej stylistyka też mocno się zmieniała. A jednak Jarosławowi Sawicowi udało się stworzyć monografię „pełną” – oczywiście na tyle, na ile było to możliwe. Imponuje liczba rozmów, które autor przeprowadził, by ukazać możliwie wielostronny obraz zespołu. Jeśli opowiada o konfliktach – a tych, nie ma co kryć, przez cztery dekady trochę się nazbierało – pozwala się wypowiedzieć każdemu z zainteresowanych (niestety, nie wszyscy z tej możliwości korzystają). Jeśli dokonuje oceny poszczególnych płyt, konfrontuje swoje stanowisko ze zdaniem poszczególnych członków grupy. Rozbieżność zdań między muzykami w tej kwestii bywa zresztą ciekawym dowodem na to, że można się pięknie różnić i jednocześnie tworzyć wspaniałą muzykę. Bo co tu kryć, Budka Suflera nagrała co najmniej kilka krążków, które śmiało można wpisać do kanonu polskiego rocka. Dotyczy to nie tylko pierwszych dwóch albumów, ale także np. znakomitej „Ciszy” z 1993 r. Najciekawsze są w książce fragmenty ukazujące od kuchni proces powstawania poszczególnych płyt. I rozdziały poświęcone ludziom związanym z zespołem, napisane rzetelnie, bez koloryzowania. Splatają się tu różne historie: czasem zabawne, czasem pikantne, czasem też, niestety, tragiczne. Są opowieści o tych, którzy swój talent utopili w alkoholu, ale też budujące historie wygranej walki z nałogiem. Jest, uczciwie przytoczone, świadectwo nawrócenia jednego z muzyków. Samo życie, w jego różnych odcieniach – nie tylko muzycznych.

Szymon Babuchowski

PŁYTY

No i chwała Bogu!

Wspólnota Nowe Jeruzalem modli się w potężnym kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej (tak, tak, w tym samym, do którego masowo pielgrzymują czciciele św. Rity) na krakowskim Kazimierzu. To spora dynamiczna, zaangażowana w ewangelizację ekipa, która już od 25 lat zgodnie woła: „Tylko Tobie chwała!”. Teraz możemy posłuchać, jak im to wychodzi.

Zachwycający edytorsko album jest kompilacją, w której dziesięć autorskich wspólnotowych pieśni chwały przeplata się z gorącymi modlitwami. Ta muzyka naprawdę łączy pokolenia – pieśni uwielbienia grają i śpiewają osoby, które towarzyszyły ćwierć wieku temu zakładaniu wspólnoty, i nowy narybek.

Marcin Jakimowicz

Wiedeń w Japonii

Na solowy album Krystiana Zimermana czekaliśmy 25 lat. Pianista przenosi nas do Wiednia anno Domini 1828. Schubert ostatnie sonaty komponuje niedługo przed śmiercią. Pragnienie życia przekuwa na nuty. 60-letni Zimerman oba utwory gra od wielu lat. Wspomina: „Czułem przed tymi sonatami wielki respekt, podobnie jak przed sonatami Beethovena”. Wreszcie wchodzi do akustycznie genialnej sali w japońskim mieście Kashiwazaki. Z tej okazji, by lepiej oddać dziewiętnastowieczne brzmienie fortepianu, konstruuje nawet własną klawiaturę, znad której cicho pomrukuje, co również słychać w tym doskonałym nagraniu.

Piotr Sacha

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.