Poszukiwacz ukrytego Boga

Szymon Babuchowski

|

GN 44/2017

publikacja 02.11.2017 00:00

Skierowane do Boga słowa: „giniesz razem ze mną” czytane bez wiary mogłyby stać się źródłem rozpaczy. Ale w kontekście Ewangelii ów cytat z wiersza Bolesława Leśmiana nabiera diametralnie innego znaczenia.

Bolesław Leśmian  (1877–1937). Bolesław Leśmian (1877–1937).
biblioteka cyfrowa lublin

Niewielu było w polskiej literaturze poetów tak dobrze czujących melodię rodzimego języka, niewielu posługiwało się nim z taką swobodą, a może raczej brawurą, jak zmarły 80 lat temu Bolesław Leśmian. Jego inwencja w tworzeniu słów – nowych, a jednak intuicyjnie rozumianych przez czytelników – nie ma sobie równych w polskiej liryce.

Epigon czy nowator?

Nie chce się wierzyć, że autor tak nowatorski, który do dziś inspiruje innych poetów, za życia uważany był za epigona, biernego naśladowcę twórców Młodej Polski. Dlaczego tak się stało? Leśmian debiutował u schyłku Młodej Polski tomem „Sad rozstajny” (1912), a jego poezja faktycznie pełna była rekwizytów kojarzonych z tą epoką. „Sposoby rymowania i charakterystyczne motywy (sen, natura, południe, noc, śmierć, miłość, mity), typowe dla Młodej Polski formy leksykalne i składniowe, zainteresowanie folklorem, kulturą Wschodu, filozofią życia, wyszukanym językiem poetyckim, innym niż język potocznej komunikacji, itd.” – wylicza we wstępie do wyboru wierszy „Zwiedzam wszechświat” prof. Włodzimierz Bolecki, znawca twórczości Leśmiana. Tyle że – jak zaznacza badacz – jest to podobieństwo pozorne. Bo Leśmian jest nie tylko poetą o zupełnie niespotykanej w naszej liryce wyobraźni, ale w swoich wierszach staje się także filozofem badającym granice języka, jego relacje z rzeczywistością, a także stawiającym fundamentalne pytania: o Boga, sens cierpienia, życie po śmierci.

Jeden z największych mistrzów polszczyzny przyszedł na świat w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Dojrzewanie na styku kultur zaowocowało u niego pogłębioną świadomością językową. Także skomplikowany obraz Boga w poezji Leśmiana można po części tłumaczyć jego pochodzeniem. Jego ojciec, Izaak Lesman, zmienił w 1877 r. wyznanie na rzymskokatolickie, a na chrzcie przyjął imię Józef. Wujem poety był Antoni Lange – poeta, pisarz, lewicowy publicysta zafascynowany buddyzmem. Jako ciekawostkę można dodać, że bratem stryjecznym Leśmiana był Jan Brzechwa, znany autor wierszy dla dzieci (naprawdę nazywał się Jan Wiktor Lesman).

Poza czasem

Wszystkie te koneksje okazały się mieszanką wybuchową, z której miała się zrodzić wielka poezja. Swoje zrobiła też współpraca z „Chimerą”, pismem Zenona Przesmyckiego – tego samego, który spopularyzował twórczość zapomnianego w owym czasie Cypriana Kamila Norwida. Leśmian czerpał w swojej poezji z najlepszych tradycji polszczyzny. Z romantyzmu zapożyczył zainteresowanie metafizyką i ludowością, ale przetwarzał je na swój sposób. Jego język był jednocześnie archaiczny i nowoczesny. Świat w wierszach Leśmiana jest miejscem ciągłego ruchu. Rozgrywają się one jakby poza czasem, a przestrzeń też traci ostre kontury. Człowiek może stopić się z naturą, aż do całkowitego zatracenia się w niej:

A on biegł wybrzeżami coraz innych światów, Odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów, Aż zabrnął w takich jagód rozdzwonione dzbany, W taką zamrocz paproci, w takich cisz kurhany, W taki bezświat zarośli, w taki bezbrzask głuchy, W takich szumów ostatnie kędyś zawieruchy, Że leży oto martwy w stu wiosen bezdeni, cienisty, jak bór w borze – topielec zieleni.

Nic oprócz głosu

Czy w takim świecie jest miejsce na Boga? Tak, choć trudno z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest to zawsze Bóg chrześcijański. Stwórca w wierszach Leśmiana ma często cechy ludzkie, ale poeta nie tyle zachwyca się tajemnicą Wcielenia, ile raczej ukazuje bezradność Boga wobec ludzkiej tragedii. „To – wszystko. Twór skończony. Nic nad to nie mogę!” – mówi Bóg z poematu „Eliasz”, ubolewając nad niedoskonałością swojego stworzenia. W innym miejscu tego samego utworu czytamy: „Świat mój mija się ze mną! Źle mi w moim domu!”. To zupełnie inny obraz niż ten z Księgi Rodzaju, gdzie Bóg widział, że wszystko, co stworzył, „było dobre”.

W wierszach Leśmiana można zauważyć ślad gnostyckiego dualizmu: drugą stroną bytu jest nicość (jedno z najczęściej używanych przez poetę słów kluczy), która odgrywa tu rolę siły niszczącej. Choć jest też w tej poezji wielka tęsknota, która każe Boga poszukiwać. Bo czym, jak nie takim właśnie szukaniem, jest metaforyczna praca dwunastu braci z wiersza „Dziewczyna”? Bracia chcą rozbić mur, by ujrzeć tajemniczą bohaterkę, której głos pokochali. I można powiedzieć, że ponoszą klęskę, bo okazuje się, że za murem „nic nie było oprócz głosu!”. Ale skoro tak, to skąd ten głos? Zakończenie wiersza też nie jest jednoznaczne:

I była zgroza nagłych cisz! I była próżnia w całym niebie! A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?

Rozczarowanie i tęsknota

Cały ten wiersz oparty jest na paradoksach, dlatego trudno traktować go wyłącznie jako negację życia wiecznego. „(…) o życiu pozagrobowym wiemy dużo więcej niż o tym, co się teraz dzieje” – powiedział kiedyś Leśmian, polemizując z Janem Parandowskim. Skoro „próżnia nie drwi”, to może jednak istnieje coś więcej – coś, czego nie jesteśmy w stanie ogarnąć naszym ludzkim myśleniem i odczuwaniem. Daremne natomiast okazują się nasze próby przeniknięcia tej tajemnicy własnymi siłami.

Podobnie dzieje się w wierszu „Betleem”, gdzie bohater, zmierzający do miejsca narodzin Zbawiciela, dociera do pustej jaskini. Od „pastucha” (nie pasterza) „drzemiącego popod głazem” dowiaduje się, że Bóg: „Już od dawna pochowany w grobie,/ Już szepcą, że go nigdy na świecie nie było!”. No właśnie: tak „szepcą”, ale przecież samo pochowanie w grobie temu przeczy. Dlatego warto przyjrzeć się dialogowi, który toczą bohaterowie w zakończeniu tego utworu:

„ (…) Wracaj tam, skąd przychodzisz – ty śmiesznie spóźniony!” Nie mam po co i nie mam powrócić do kogo!

Ten finał także nie jest jednoznaczny: z jednej strony można go potraktować jako wyraz rozczarowania Bogiem, który – z ludzkiego punktu widzenia – przegrał. Z drugiej jednak – sam „pastuch” jako źródło informacji nie wydaje się postacią wiarygodną. A główny bohater wiersza nie chce wracać, bo jego jedynym pragnieniem jest właśnie spotkanie Boga.

Giniesz razem ze mną

Bóg jest więc w poezji Leśmiana tym, za kim się tęskni, choć jednocześnie pozostaje dla człowieka niezrozumiały, wymykający się ludzkiej logice. A jednak są w tej twórczości i takie utwory jak poniższy, z wydanego już pośmiertnie tomu „Dziejba leśna”. Obok pytań stawianych Stwórcy pojawia się tu szczere wyznanie wiary:

Boże, pełen w niebie chwały, A na krzyżu – pomarniały – Gdzieś się skrywał i gdzieś bywał, Żem Cię nigdy nie widywał? Wiem, że w moich klęsk czeluści Moc mnie Twoja nie opuści! Czyli razem trwamy dzielnie, Czy też każdy z nas oddzielnie. Mów, co czynisz w tej godzinie, Kiedy dusza moja ginie? Czy łzę ronisz potajemną, Czy też giniesz razem ze mną?

Słowa: „giniesz razem ze mną” czytane bez wiary mogłyby stać się źródłem rozpaczy. Ale w kontekście Ewangelii nabierają diametralnie innego znaczenia. Są świadectwem solidarności Boga z człowiekiem – aż po śmierć na krzyżu. Jeśli tak je odczytamy – a taką właśnie interpretację sugerują poprzedzające je zwrotki – poziom nadziei w wierszach Leśmiana może okazać się wyższy, niż przypuszczaliśmy.

Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.