Filozofia z charakterem

Andrzej Nowak

|

GN 42/2017

publikacja 19.10.2017 00:00

Czy w tej Rzeczypospolitej umiemy rozpoznawać jej kształtowany w dziejach charakter? Czy już nas interesują tylko swary potępieńcze pismaków bieżącej chwili?

Filozofia z charakterem

Leżą przede mną czterotomowe dzieje myśli polskiej: od XIII do początku XXI wieku. 724 + 674 + 777 + 1056 stron. Razem, jeśli dobrze liczę, 3231 stron. Zapisał je jeden człowiek. Jest nim Bohdan Urbankowski. Nie będę go przedstawiał, choć dorobek – poetycki, dramatopisarski, eseistyczny, historyczny – ma przebogaty. Urbankowski jest także filozofem, który pracę doktorską przygotował pod kierunkiem nie byle jakiego mistrza: promotorem obronionego w 1971 r. doktoratu (o Dostojewskim) był Andrzej Walicki. Swoje studium myśli polskiej autor zaczyna jednak od spotkania z innym wykładowcą: docentem Zygmuntem Baumanem. Na zajęciach z socjologii, prowadzonych na UW w roku 1967, były major KBW upomniał studenta Urbankowskiego, by ten nie używał „skompromitowanego słowa »naród«. Adresat tej przygany powziął wtedy zamiar ujęcia historii myśli polskiej, w której pojęcie „naród” nie będzie tylko przypadkiem, ale istotną osią tej historii. Upłynęło 40 lat i gigantyczne dzieło: „Źródła. Z dziejów myśli polskiej” było gotowe. Jeszcze 10 lat i znalazł się wydawca, który zdecydował się to dzieło, choć w bardzo skromnej postaci, wydać. I tak w roku 2017 już jest. Co jest?

Właściwie można to określić jako próbę ogarnięcia fenomenu polskości w dziejach tworzonej przez Polaków filozofii. Albo jako wytyczenie historycznego szlaku spotkań polskości z filozofią, czyli z umiłowaniem mądrości. Czegoś takiego dotąd nie było. Inspiracją dla Urbankowskiego i pewną pomocą mogła być wielotomowa i wieloautorska antologia 700 lat myśli polskiej, zainicjowana przez Władysława Tatarkiewicza w 1978 roku. Urbankowski nie zbiera jednak wypisów z polskich myślicieli, ale ich idee analizuje. I szuka w nich przewodnich motywów. Od Witelona, legnickiego autora traktatów o optyce i o demonach z XIII w., po Karola Wojtyłę. Tom I dociera do czasów oświecenia, do Stanisława Staszica i Jana Śniadeckiego. Tu w centrum jest polska szkoła filozofów prawa, która zabłysnęła przed Europą na soborze w Konstancji: ze Stanisławem ze Skarbimierza i Pawłem Włodkowicem na czele. Jest i Kopernik, z którego dzieł Urbankowski znakomicie wydobywa – w kontraście z renesansowym egoizmem – zasadę miłości ojczyzny. Zabrakło w tym tomie tylko pierwszego z polskich myślicieli, który ufundował w naszej historii intelektualne uzasadnienie patriotyzmu oraz republikańskiej wolności: mistrza Wincentego, nazwanego Kadłubkiem, a także kontynuujących jego idee najważniejszych „filozofów polityki” szlacheckiej Rzeczypospolitej: Stanisława Zaborowskiego i Stanisława Orzechowskiego. Dlaczego zabrakło? Może przez wybór swoistego charakteru polskiej filozofii narodowej, który chce podkreślić autor monumentalnego studium. To przede wszystkim filozofia czynu, praktycyzmu, twórczości, wydobywania z Polaka „pracerza” (jak to określi jeden z bohaterów tomu III, twórca ergonomii Wojciech Jastrzębowski). Tropem tego aktywizmu w służbie wolności w II tomie prowadzi czytelników Urbankowski przez fascynujące analizy myśli Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Hoene-Wrońskiego, twórców filozofii narodowej (Libelta, Cieszkowskiego, Trentowskiego), ale i romantycznych rewolucjonistów, takich jak Edward Dembowski czy Henryk Kamieński. Najwięcej niespodzianek przynosi tom III z wizerunkami intelektualnego dorobku takich, zapomnianych często, twórców idei jak Józef Supiński, Erazm Majewski (autor wielotomowej „Nauki o cywilizacji”), Julian Ochorowicz czy Ludwik Gumplowicz. Tu jednak głównymi bohaterami są: Stanisław Brzozowski, Edward Abramowski i najgłębiej poznany przez autora Józef Piłsudski. W panoramie tomu IV, otwartej błyskotliwą analizą „metafilozofii lwowsko-warszawskiej” (od Kazimierza Twardowskiego do Tadeusza Kotarbińskiego), są kapitalne ujęcia cywilizacyjnych syntez Konecznego, Znanieckiego, a nawet Bronisława Malinowskiego. I są „ci, którzy ratowali honor” polskiej myśli w czasach upadku: Henryk Elzenberg i Kazimierz Dąbrowski. Dzieło wieńczy ponad 80-stronicowe studium idei Karola Wojtyły.

Wszystkich duchowych bohaterów tego dzieła nie wymieniłem, już jednak ta niepełna lista odsłania rozmach wizji, którą tworzy polska myśl – tak jest: narodowa – przez dzieje. Tej wizji, którą po raz pierwszy w takiej skali odsłonił Bohdan Urbankowski. Twórcza interpretacja siedmiu wieków polskich idei jest zjawiskiem zasługującym nie tylko na najwyższe uznanie i na dyskusję oczywiście, ale także na spotkanie z szerszym kręgiem czytelników. Coś powie o naszych czasach los tego dzieła: czy w tej Rzeczypospolitej umiemy rozpoznawać jej kształtowany w dziejach charakter? Czy już nas interesują tylko swary potępieńcze pismaków bieżącej chwili?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.