Okno nadziei

ks. Jerzy Szymik

|

GN 40/2017

publikacja 05.10.2017 00:00

Głęboki nurt religijny – zwany często pogardliwie fanatyzmem, dewocją, bigoterią, histerią, uwstecznieniem – w rzeczywistości przeszkadza ateizacji narodów.

Okno nadziei

Setna rocznica ostatniego objawienia w Fatimie (13 października 1917 r.), połączonego z tzw. cudem słońca, a także wspomnienie MB Różańcowej i wielka polska modlitwa maryjna w ramach wydarzenia Różaniec do Granic (7 października) każą mi przypomnieć słynne słowa Benedykta XVI z jego pielgrzymki do Portugalii (maj 2010 r.). Padły one w Fatimie, gdzie na pytanie: „Co tu się właściwie stało i dlaczego w ciągu ostatnich dwóch wieków miało miejsce tak wiele objawień maryjnych?” papież odpowiedział: kiedy w 1917 roku „otwarło się niebo nad Portugalią”, było to „jak okno nadziei”, które Bóg otwiera, „gdy człowiek zamyka przed Nim drzwi”. Maryja i Jej objawienia są – według tej papieskiej interpretacji – otwartym oknem łaski, miłosierną reakcją Boga na zaryglowane przed Nim drzwi świata, zatrzaskiwane przez ateizm, pychę ludzkiego rozumu, krwawe dyktatury oraz wszelkiego rodzaju zło indywidualne i społeczne. Bóg zachowuje się w swej bezgranicznej miłości ku nam jak namolny petent, który wyrzucony drzwiami, wraca oknem. Tym oknem jest Maryja. Ona jest oknem, przez które wchodzi do nas Bóg, Ona jest oknem naszej nadziei na Boga.

Skąd więc tyle (niemało, jak widzę, słyszę i rozumiem) oporu wobec pobożności maryjnej, Różańca, sanktuariów? Słyszę; „Dlaczego katolicyzm tak się zafiksował na tej postaci?”; „Czy nie jest to aby kult powierzchowny, w sam raz dla płytkiej polskiej mentalności, zaściankowej/świecidełkowej, zamiast pogłębionej/otwartej (domyślnie: jak na Zachodzie)?”; „Czy to nie jest zbyt emocjonalne, ze szkodą dla rozumu?”; „Czy to nie szkodzi ekumenizmowi?”; „Czy to nie prowadzi do bałwochwalstwa?” – i tak dalej.

Posłuchajmy, co myślał na ten temat geniusz maryjności – kardynał Stefan Wyszyński. I to posłuchajmy z pierwszej ręki. 53 lata temu, 5 listopada 1964 roku, prymas wygłosił referat w rzymskim Palazzo Pio. Nosił tytuł: „Współczesne prądy mariologiczne a potrzeby rodziny ludzkiej”. Oto trzy fragmenty:

À propos rzekomych płycizn i nademocjonalności: „Nie wszystko, co napisano o Matce Najświętszej, jest na poziomie teologów, myślicieli, naukowców. A czy wszystko musi być na tak wysokim poziomie? Trzeba się liczyć z rozmaitym poziomem intelektualnym i religijnym dzieci Kościoła. W Kościele nie wszyscy są doktorami, naukowcami, a wszyscy chcą mieć Matkę, słyszeć Jej głos i do Niej przemawiać własnym językiem, jak w dniu Zielonych Świątek. O Matce najrozmaitszych dzieci Bożych musi więc istnieć literatura zrozumiała dla tych dzieci. (...) Kult Maryi musi też być zróżnicowany, jak odmienna jest modlitwa dziecka, wieśniaka, inżyniera i teologa. W swej rozmaitości musi się liczyć z różnicą poziomów umysłowych i odmiennością psychiki ludzkiej, tak przecież podlegającej nastrojom nawet w jednej osobowości. (...) Byłoby to wielką szkodą dla religijności ludów, gdyby uczucia ludzkie były poddane racjonalizmowi teologii, która bardzo często staje się przedmiotem spekulacji metodologicznych bez zaangażowania osobistego. Ten racjonalizm teologiczny wysuszył życie religijne wielu narodów katolickich”.

À propos ekumenizmu: „Ekumenizm wyrachowany, który poświęca wiele wartości religijnych, by nie zrażać ludzi do Kościoła, posługuje się drugorzędnymi argumentami. Raczej powinien odsłaniać piękno chrześcijańskiej pobożności maryjnej, do której tęskni świat protestancki, aniżeli się jej wyrzekać. Niezdrowy ekumenizm, uprawiany kosztem czci Matki Boga, może ludzi rzetelnych zrazić i obudzić podejrzenie”.

I najciekawsze: „Zagadnienie ateizmu ma dziś w wielu krajach oblicze bardziej polityczne niż racjonalistyczne. Istnieje polityczny program laicyzacji, ateizacji, istnieją uniwersytety od ateizowania, istnieją etatowi urzędnicy od ateizacji, półurzędowe stowarzyszenia do ateizowania obywateli. Z doświadczenia wiemy, że realizację tego programu utrudnia i opóźnia poważnie cześć Matki Rodzicielki, która jest najszerszą podstawą łączenia ludzi wierzących, zawsze Życiem, Słodyczą i Nadzieją naszą. Stwierdzamy, że głęboki nurt religijny – zwany często pogardliwie fanatyzmem, dewocją, bigoterią, histerią, uwstecznieniem – w rzeczywistości przeszkadza ateizacji narodów. Dlatego wywołuje gniew ateistów politycznych, którzy program swój osłaniają hasłami postępowości i w tę matnię wciągają niekiedy nawet katolików postępowych [!!! – J.S.], którzy stają się apostołami umiarkowania religijnego, wolnego od żarliwości, gorącości ducha, w nurt jakiegoś politycznego modernizmu jako etapu w drodze do zobojętnienia i ateizacji... To są nasze bolesne doświadczenia – wiem, że nie kłamię. Każą nam one gorąco bronić żywotnej czci dla Matki Boga w nadziei, że nawet pod krzyżem umierającego Boga – stoi Matka, która dała życie Bogu-Człowiekowi”.

Wstrząsająco aktualne, prawda? Tak, tak: zaryglować drzwi i zabić deskami wszystkie okna. O to toczy się bój. Żeby nie wszedł oknem.

Inny wielki polski prymas, kardynał Hlond, mówił, że zwycięstwo – jeśli przyjdzie – przyjdzie przez Maryję.

Dlatego opaszmy Różańcem Polskę i okno nadziei otwórzmy na oścież.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.