Czyj to projekt?

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 39/2017

publikacja 28.09.2017 00:00

Stephen Hawking to dziś naukowiec celebryta. Podziwiany za osiągnięcia naukowe, zdolność do popularyzacji, a także za walkę z chorobą. Od pewnego czasu głosi, że prawa fizyki zastępują Boga Stwórcę. Mało to racjonalne.

Stephen Hawking (ur. 1942), brytyjski astrofizyk, kosmolog, fizyk teoretyk. Stephen Hawking (ur. 1942), brytyjski astrofizyk, kosmolog, fizyk teoretyk.
JASON SZENES /EPA/PAP

To nie pierwszy przypadek uczonego, który uznaje, że wiedza naukowa i autorytet w obszarze nauk przyrodniczych pozwalają mu wypowiadać się przeciwko istnieniu Boga. Oczywiście zarówno każdy naukowiec, jak i każdy człowiek po prostu może wierzyć w Boga lub nie. To jego wybór. Ma też prawo uzasadniać swoją wiarę lub niewiarę. Co więcej, ma również pełne prawo przekonywać innych do swojej wiary lub niewiary. Problem polega na tym, że istnieje grupa naukowców, która uważa, że to naukowa wiedza dostarcza dowodów przeciwko Bogu w taki sam sposób, jak dostarcza dowodów na przykład na to, że świat powstał ok. 14 mld lat temu. A to zwyczajnie nieprawda. Wielu znakomitych naukowców wierzy w Boga i nie widzi sprzeczności między swoją naukową wiedzą o świecie a prawdą o istnieniu jego Stwórcy. Tak samo widzą dziś tę kwestię teologia i nauczanie Kościoła. Ale istnieje grupa naukowców, która uzbrojona w naukowe „szkiełko i oko” oraz autorytet znawców „realnego” świata, wyrusza na wojnę z Bogiem.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.