O tym, dlaczego pijaństwo niszczy w nas obraz Boga, abstynencji gen. Hallera i żydowskiej tajemnicy picia mówi prof. Krzysztof Wojcieszek.
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Jakub Jałowiczor: Mam 25 lat. Lubię poimprezować i jeśli piję, to konkretnie, ale na pewno nie jestem uzależniony. Mam się czego obawiać?
Krzysztof Wojcieszek:Tak. Nie znam osoby uzależnionej, która tak szybko zorientowałaby się, że ma problem. Czasami dziesiątki lat trwa dojrzewanie do tej świadomości. Niektórzy schodzą z tego świata bez niej. Psychologiczny system iluzji i zaprzeczeń sprawia, że osoba ewidentnie uzależniona i identyfikowana przez otoczenie jako alkoholik nie ma świadomości choroby.
A jeśli naprawdę nie jest uzależniona?
Picie „konkretne”, o którym pan mówi, to, jak rozumiem, uzyskanie wysokiego stężenia alkoholu we krwi. W takiej sytuacji ludzie budzą się np. na policyjnej izbie zatrzymań i okazuje się, że po pijanemu zrobili komuś krzywdę. Znam przypadek ze Śląska. Była impreza, w pewnym momencie dwie panie pokłóciły się i jedna woła: wyrzućcie ją, bo nie mogę na nią patrzeć. Dwaj koledzy wzięli kobietę pod pachy i wyrzucili z dziewiątego piętra. Ręczę za to, że nie szli na imprezę po to, żeby w tak okrutny sposób zabić koleżankę. Zapominamy też, że alkohol bardzo łatwo może zatruć. Przedawkowanie narkotyków zabija w Polsce ok. 300 osób rocznie. Przedawkowanie alkoholu – ponad 1000.
Co to znaczy wysokie stężenie?
Eksperci mówią, że jeśli mężczyzna wypija więcej niż 60 g alkoholu przy jednej okazji, to go nadużywa.
Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.