Sąd skazał Mary Wagner. Ale wyszła z sądu wolna

Jarosław Dudała Jarosław Dudała /Facebook

publikacja 12.09.2017 21:37

Za próbę ratowania dzieci przed aborcją sąd w Toronto skazał dziś Mary Wagner na karę 9 miesięcy więzienia. Zaliczył jej jednak 6-miesięczny pobyt w areszcie według przelicznika 1,5. Oznacza to, że obrończyni życia już odbyła swą zasadniczą karę. Oskarżyciel żądał dla niej 18 miesięcy pozbawienia wolności.

Sąd skazał Mary Wagner. Ale wyszła z sądu wolna Mary Wagner odwiedziła Polskę w w 2014 i 2016 r. Jakub Szymczuk

Formalnie rzecz biorąc, wykonanie kary zostało warunkowo zawieszone na 30 miesięcy. Warunek polega na niezbliżaniu się do kliniki aborcyjnej Bloor West Village Women’s Clinic na mniej niż 250 metrów, a także na nieutrzymywaniu kontaktów z pracownikami tego ośrodka. Dodatkowo sędzia orzekł karę 50 godzin prac społecznych.

Mary Wagner wbrew sądowym zakazom wchodzi do klinik aborcyjnych, cicho modli się, wręcza napotkanym tam kobietom róże (białe albo czerwone) i proponuje rozmowę, jeśli są gotowe rozważyć rezygnację z aborcji. Zatrzymywana przez policję nie stawia oporu, choć uważa, że kanadyjskie prawo pozwala jej na pokojową interwencję, gdy zagrożone jest życie człowieka - tego najmniejszego. W więzieniu spędziła już w sumie około 5 lat. Ewangelizowała tam współtowarzyszki. Jak mówiła podczas jednej z wizyt w Polsce, za kratami najbardziej brakowało jej Eucharystii.

Ostatni raz aresztowana została 12 grudnia ubiegłego roku. Zanim została skuta kajdankami, udało jej się uratować życie nienarodzonego dziecka. Pół roku spędziła w areszcie, a następnie została zwolniona, by odpowiadać z wolnej stopy. W sierpniu została uznana za winną, ale wyznaczenie kary sąd odroczył o miesiąc, by dać Mary czas na zgromadzenie głosów poparcia. Napłynęły one także z Polski, dzięki akcji, w która włączył się także "Gość Niedzielny".

43-letnia Mary pochodzi z katolickiej rodziny z Vancouver. Ma 12 braci i sióstr, z tego pięcioro to dzieci adoptowane. Studiowała anglistykę i romanistykę. Była wolontariuszką w Lourdes. Wzięła jednak wzór z Lindy Gibbons, około siedemdziesięcioletniej już rodaczki, obecnie prababci, która wbrew sądowym zakazom spacerowała przed klinikami aborcyjnymi z plakatem, na którym widać niemowlę i napis: „Dlaczego mamusiu? Przecież mogę dać tyle miłości”. Linda spędziła za to za kratami łącznie około 12 lat. Inspiracjami dla Mary były także postaci św. Matki Teresy z Kalkuty i św. Maksymiliana Kolbego. W jednym z wywiadów powtórzyła słowa Benedykta XVI: "W obliczu kłamstwa i przemocy prawda i miłość mają jako swą jedyną broń świadków cierpienia".