Ojca Gużyńskiego naiwne argumenty przeciw zakazowi aborcji

Gdyby pierwsi chrześcijanie argumentowali tak jak dominikanin, do dziś czcilibyśmy Swarożyca.

Znany dominikanin, o. Paweł Gużyński udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej". W rozmowie z Jackiem Gądkiem zakonnik stara się przekonać czytelników do tezy, jakoby próby prawnego ograniczenia aborcji w Polsce były z gruntu działaniem karygodnym, a wręcz zbrodniczym. Zdaniem o. Gużyńskiego w działaniach na rzecz zakazu aborcji "pierwsze skrzypce grają pobudki polityczne lub ideologiczne, gdy np. chce się pozyskać przedstawicieli skrajnych grup obywateli".

W innym miejscu dominikanin tak wypowiada się o obywatelskim projekcie zakazu aborcji eugenicznej:

Inicjatywy ustawodawcze, które nie są poprzedzone rzetelną debatą ekspercką i publiczną, podejmowane nawet w najbardziej szczytnym celu uważam za szkodliwe społecznie. A gdy dotyczy to sprawy tak istotnej, jak życie rodzących i nienarodzonych, brak poważnej dyskusji zakrawa na zbrodnię.

Zdaniem o. Gużyńskiego spór o aborcję to przede wszystkim spór ideologiczny:

W tej materii wciąż pozostajemy w stanie wojny ideologicznej, która uniemożliwia rzetelną dyskusję. Dlatego jestem przeciwny jakimkolwiek zmianom w obecnym porządku prawnym.

Argumentacja, jaką posługuje się dominikanin, jako priorytety stawia jedność społeczeństwa i szeroko rozumiany spokój. Te wartości (choć same w sobie cenne) ukazane są jako ważniejsze niż ludzkie życie, ponieważ w cytowanej wypowiedzi społeczny spokój otrzymuje pierwszeństwo przed zakazem zabijania dzieci z podejrzeniami poważnych problemów zdrowotnych. I to trzeba sobie jasno powiedzieć. Rzecz w tym, że wybór między spokojem a prawem do życia jest wyborem z gruntu fałszywym. Bo pełnego spokoju społecznego w Polsce i tak nie będzie. Aborcja nie jest jedynym, ani nawet głównym punktem sporu, jaki dzieli dziś polskie społeczeństwo.

Co więcej, gdyby unikanie społecznych tarć miało być wartością nadrzędną, to nie tylko wciąż tkwilibyśmy w komunie (włóżmy między bajki mity, jakoby wszystkim Polakom zależało na upadku PRL), ale również nadal czcilibyśmy Swarożyca i inne pogańskie bóstwa, a o. Gużyński z pewnością nie byłby dominikaninem. Przecież pierwsi chrześcijanie byli odbierani w starożytnym Rzymie jako wichrzyciele i burzyciele porządku i spokoju. Oskarżano ich fałszywie nie tylko o spalenie Rzymu, ale nawet o nienawiść do rodzaju ludzkiego (czy nie o nienawiść do kobiet oskarża się dziś zwolenników ochrony życia nienarodzonych?). Gdyby pierwsi wyznawcy Chrystusa zastosowali się do rad dominikanina, to w imię spokoju społecznego zaprzestaliby głoszenia Ewangelii i wiarę w Jezusa Chrystusa zachowali dla siebie i swoich bliskich.

O. Paweł Gużyński mija się z prawdą, zarzucając inicjatorom obywatelskiego projektu, że ich akcja jest zainicjowana polityczne. Przez jaką niby opcję? Obecnie na polskiej scenie politycznej nie ma żadnej liczącej się partii, której zależałoby na zmianie prawa aborcyjnego. PO i Nowoczesna są wprost zakazowi aborcji przeciwne, PSL i ruch Pawła Kukiza w ogóle tego tematu programowo nie podejmują, zaś PiS, często przez lewicowe media opisywane jako partia przeciwaborcyjna, jak dotąd robi uniki, by cokolwiek w kwestii obowiązującego kompromisu aborcyjnego się zmieniło. To głosami partii rządzącej odrzucono przed rokiem poprzedni projekt obywatelski całkowicie zakazujący aborcji, a choć ws. obecnego projektu jasnych deklaracji PiS nie było, to choćby wypowiedzi takich polityków jak senator Antoni Szymański (który w komentarzu udzielonym KAI de facto sprzeciwił się zmianie obecnego prawa, powołując się na przekonania większości) pokazuje, że projekt jest dla PiS twardym orzechem do zgryzienia. Obrońcy życia, inicjując projekt zakazu aborcji eugenicznej, ruszyli więc najmniej opłacalny z punktu widzenia politycznego temat, jaki można sobie wyobrazić.

Nie jest również prawdą sugestia o. Gużyńskiego, jakoby projekt zakazu aborcji eugenicznej nie był poprzedzony debatą społeczną i ekspercką. Kwestia aborcji jest jednym z najbardziej obecnych w społecznym dyskursie tematów, znacznie bardziej dyskutowanym niż proponowane przez obecny rząd zmiany w sądownictwie czy przeprowadzona przez poprzednią władzę nacjonalizacja pieniędzy z OFE. Jeśli dominikanin nazywa, ze względu na brak debaty publicznej,  "zbrodnią" próbę ograniczenia aborcji, to prawie każdą inną zmianę prawa w Polsce należałoby również nazwać zbrodnią.

Gdyby zgodzić się z argumentacją przedstawioną przez o. Gużyńskiego, to trzeba by równocześnie jasno powiedzieć, że prawo nigdy nie będzie chroniło życia nienarodzonych dzieci. Bo nigdy nie będzie sytuacji, w której opinie w społeczeństwie będą jednorodne. Dlatego atak na inicjatorów projektu ustawy zakazującej zabijania podejrzanych o chorobę dzieci uważam za szkodliwy. Szczególnie, że przeprowadziła go osoba duchowna.

Przeczytaj też: Komitet "Zatrzymaj aborcję" gotowy do zbierania podpisów pod zakazem aborcji eugenicznej.