– Zwykle to żona pierwsza dowiaduje się, że spodziewa się dziecka. U nas to ja dowiedziałem się pierwszy – mówi Arek Natalicz.
Alicja i Arkadiusz Nataliczowie z adoptowanymi dziećmi – Weroniką i Sylwestrem.
jakub szymczuk /foto gość
W Polsce byliśmy niedzielnymi katolikami. Arek pochodzi z rodziny, która nie chodzi regularnie do kościoła. Z kolei moja rodzina była katolicka z tradycji – mówi jego żona Ala.
Gdy 13 lat temu Nataliczowie wyprowadzili się do Irlandii, czasem przez miesiąc nie chodzili do kościoła. – Na emigracji wychodzi to, co naprawdę jest w człowieku. Odpadają względy typu: „co ludzie powiedzą”. Naszym głównym bożkiem było wtedy euro – przyznaje Ala.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.