Ocalony, aby świadczyć

Maciej Kalbarczyk Maciej Kalbarczyk

|

GN 31/2017

publikacja 03.08.2017 00:00

– Przy bocznym wejściu do kościoła leżała sterta martwych ciał, wystawały z niej dziecięce nóżki w pomarańczowych skarpetkach. Uświadomiłem sobie, że możemy skończyć tak samo – wspomina ks. Stanisław Kicman.

Ks. Stanisław Kicman przeżył rzeź Woli. Kiedy rozgrywały się te straszne wydarzenia, miał 7 lat. Ks. Stanisław Kicman przeżył rzeź Woli. Kiedy rozgrywały się te straszne wydarzenia, miał 7 lat.
Jakub Szymczuk /foto gość

Pokój na plebanii tonie w książkach. Kiedy wchodzimy do środka, w oczy natychmiast rzucają się okładki trzech z nich: „Pamiętnik jednego życia”, „Pokonać strach”, „Wiadomości zapisane sercem”. Napisali je Czesław i Monika Kicmanowie oraz ich syn Stanisław, którzy szczęśliwie przeżyli rzeź Woli. Podczas wydarzeń mających miejsce od 5 do 7 sierpnia 1944 r. Niemcy zamordowali od 30 tys. do 65 tys. Polaków.

Cała rodzina uprowadzona z okupowanej stolicy spędziła kilka miesięcy w różnych obozach koncentracyjnych i obozie pracy. Po wojnie powróciła do kraju i postanowiła zadbać o przekazanie innym historii o niemieckich zbrodniach. W 1996 r. rodzice ks. Stanisława odeszli. Od tamtego czasu kapłan sam kontynuuje ich wspólne dzieło. – Nie chcę robić z siebie bohatera, w momencie wybuchu powstania warszawskiego miałem zaledwie 7 lat. Jedyną moją zasługą jest to, że przeżyłem i... że mam dobrą pamięć. Świadectwa z tamtego czasu ciągle są bardzo potrzebne – mówi.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.