Abram zamieszkał między Betel („Domem Pana”) a „Aj”, czyli ruiną. Tak się czuję. Balansuję między chwałą Pana a doświadczeniem ruiny i własnej nędzy. Gdzie się podziały Boże obietnice?
Abram rozbił swój namiot pomiędzy Betel od zachodu i Aj od wschodu.
Rz 12,8
Zamieszkał między Betel (dosł: „Domem Pana”) a „Aj”, czyli „ruiną”. Tak się czuję. Balansuję między chwałą Pana a doświadczeniem ruiny i własnej nędzy.
Dotknęło mnie ostatnio słowo o ziarnie, które musi obumrzeć, by wydało owoc.
Do tej pory myślałem, że chodzi jedynie o nasze „umieranie”, pokorne schodzenie na drugi plan, ale Jezus w Ewangelii wyjaśnia: „ziarnem jest słowo Boże”. Co to znaczy? Plan Boga jest dalekowzroczny. Stwórca rzuca ziarno i spokojnie (Ten to naprawdę ma czas!) czeka, aż ono umrze. Daje Kowalskim i Jakimowiczom obietnice, słowa, proroctwa i czeka, aż one w ich życiu zaczną… obumierać. Jest to wkalkulowane w logikę i dynamikę Królestwa. Tak było w naszej wspólnocie. Dopiero dziś zdumieni zauważamy, że wypełniają się słowa, które usłyszeliśmy przed ośmiu laty.
Czas, w którym nie widzimy owoców, a zakopane w ziemi ziarno umiera, jest papierkiem lakmusowym naszego zawierzenia. Sprawdzianem, czy czekamy z cierpliwością (w Liście do Hebrajczyków czytamy, że „dziedzicami obietnic stajemy się przez wiarę i cierpliwość”), czy zaczynamy szarpać się i wykonywać nerwowe ruchy.
Bóg doskonale wie, kiedy ziarno zakiełkuje. Gorzej z nami. Doświadczamy ruiny, pustki, rozczarowania, bezradności. nudy. Nic się nie dzieje, jak w polskim filmie, i człowiek ma ochotę wyjść… z kaplicy. Od czasu do czasu słyszy jedynie cichy szept Najwyższego: „I co? Wierzysz mi na słowo?”.