Zmarł z brewiarzem w dłoniach

Szymon Babuchowski Szymon Babuchowski

|

GN 28/2017

publikacja 13.07.2017 00:00

Kiedy kardynała Joachima Meisnera nazywano konserwatystą, on odpowiadał: „Konserwatywny, bardzo proszę, ale tylko w znaczeniu tego, który broni wiary”.

Zmarł z brewiarzem w dłoniach roman koszowski /foto gość

Siedział z pogodną twarzą, w fotelu, z brewiarzem w dłoniach. Tak znalazł go rano jeden z przyjaciół, który chciał z nim odprawić Mszę św. – Musiał tak zasnąć – powiedział o zmarłym kard. Rainer Maria Woelki, jego następca na stanowisku metropolity Kolonii. – Rozumiał śmierć jako przejście z jednej do drugiej ręki Boga. Teraz po prostu wypełnił swoje życie.

Za dużo dyskusji, za mało modlitwy

Wieczorem poprzedniego dnia kardynał Joachim Meisner rozmawiał telefonicznie z kard. Gerhardem Ludwigiem Müllerem. – Powiedział mi, że czuje się dobrze, jeśli chodzi o zdrowie, ale podzielił się też refleksją, że jest bardzo zaniepokojony sytuacją w Kościele katolickim – relacjonował przebieg rozmowy kard. Müller.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.