Dyskusja na temat bezpieczeństwa na tzw. Najpiękniejszym Festiwalu Świata powraca od kilku lat. W ostatnim czasie rozgorzała na nowo za sprawą wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych i administracji, który stwierdził, że w tym roku Przystanek zostanie uznany przez policję za imprezę o podwyższonym ryzyku. Zdaniem Mariusza Błaszczaka przemawia za tym wysoka liczba przestępstw, zbyt mała liczba ochroniarzy oraz brak kontroli osób wchodzących na teren festiwalu. – Sam organizator tkwi w przeświadczeniu, że wszystko będzie fajnie, róbta, co chceta, i wszystko będzie dobrze. Za zachodnią granicą w grudniu ubiegłego roku doszło do zamachu terrorystycznego w Berlinie, w którym zginął Polak – przypomniał w Polskim Radiu polityk partii rządzącej.

Głos ministra wywołał falę krytyki w mediach afirmujących działania Owsiaka. Sam twórca WOŚP skierował do Mariusza Błaszczaka list, w którym zapewniał, że uczestnicy imprezy są bezpieczni, a organizatorzy są w stałym kontakcie z policją. Działacze PiS dolali jednak oliwy do ognia, wypominając twórcy WOŚP zaproszenie na Woodstock kilku tysięcy imigrantów przebywających we Frankfurcie nad Odrą. Rok temu, w liście do Mariusza Pudzianowskiego, Jerzy Owsiak rzeczywiście zapewniał, że Przystanek jest gotowy na to, żeby ich przyjąć. – To twierdzenie zupełnie oderwane od rzeczywistości. Nie wiem, jak można było napisać coś takiego, mając świadomość, jak wielkim zagrożeniem są zradykalizowane grupy muzułmańskich imigrantów – mówi GN dr Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa z Collegium Civitas.