Francja się rozpada

GN 23/2017

publikacja 08.06.2017 00:00

O groźbach Macrona pod adresem Polski i francuskich problemach z praworządnością mówi Olivier Bault.

Francja się rozpada jakub szymczuk /foto gość

Jacek Dziedzina: Prezydent Emmanuel Macron groził Polsce sankcjami za rzekome łamanie prawa unijnego. Pan w liście otwartym do niego pisze, że jeśli ktoś ma być ukarany, to najpierw Francja. Ojczyzna praw człowieka jest państwem bezprawia?

Olivier Bault: Po części bezprawia, bez wątpienia. Mamy w miastach całe dzielnice, w których prawo nie jest respektowane, gdzie trudno mówić o praworządności i demokracji. To dzielnice, z których wyprowadzają się dotychczasowi mieszkańcy, gdzie kobiety nie mogą chodzić w krótkich spódnicach ze względu na muzułmanów i gdzie handlarze narkotyków działają bez przeszkód, bo policja boi się interweniować. Pod tym względem trudno powiedzieć, że Francja jest państwem prawa.

Ale takich dzielnic bezprawia, do których strach wejść, jest dużo w wielu innych krajach europejskich, w Polsce też by się coś znalazło.

Na pewno nie do tego stopnia. Nie słyszałem o takich dzielnicach w Polsce, gdzie grupa młodych ludzi atakuje koktajlami Mołotowa policjantów, próbuje spalić ich żywcem w samochodach, a straż pożarna nie może interweniować bez eskorty policji, bo zostaje obrzucona tym samym. Nie słyszałem o dzielnicach takich jak w Paryżu, gdzie kobiety boją się wyjść na ulicę, bo są ciągle molestowane i nie mogą być ubrane w normalne europejskie stroje. Są dzielnice, w których dochodziło do pobicia kobiety w miejscach publicznych za strój niewłaściwy w oczach młodzieży należącej do kultury muzułmańskiej. Do niektórych barów, kawiarni w imigranckich dzielnicach kobiety nie są w ogóle wpuszczane. W Polsce nie słyszałem o takich miejscach.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.