Albo cuda, albo nuda

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 22/2017

publikacja 01.06.2017 00:00

Duch Święty wieje na różne sposoby, ale nigdy nudą.

Albo cuda, albo nuda

Są takie zuchy, które nie potrzebują tzw. objawień prywatnych. Ostatnio, za sprawą jubileuszu objawień fatimskich, sporo było takich deklaracji. „Ja nie wierzę w żadne objawienia prywatne, wystarczy mi Biblia” – uniósł się niedawno honorem ktoś w komentarzu pod tekstem w serwisie gosc.pl.

W porządku – rzeczywiście nie musisz w to wierzyć. Ale Boże Ciało obchodzisz? A wiesz, że Kościół obchodzi tę uroczystość za sprawą widzeń św. Julianny z Cornillon? A kult Serca Pana Jezusa uznajesz? To konsekwencja wizji, jakie miała św. Małgorzata Maria Alacoque. A o kulcie Miłosierdzia Bożego słyszałeś? To skutek objawień św. Faustyny. I tak dalej. Wszystko „prywatne”. Ba! Sama Biblia co rusz opisuje objawienia de facto prywatne. Miał takie na przykład każdy z tych, na których w Wieczerniku spoczął Duch Święty w postaci języków ognia. Dzieje Apostolskie nie opisują doznań każdego z osobna – ale znamy skutki: Ewangelia ruszyła z mocą eksplodującego wulkanu.

W gruncie rzeczy każde religijne doświadczenie to „prywatne objawienie”. Czy to jednak znaczy, że takie rzeczy są niepotrzebne i obojętne, nawet gdy rozeznał je Kościół? Czy mamy uznawać, że moc Boża na ziemskie dziś to wspomnienia z wczoraj z nadzieją na niebiańskie jutro? Czy wizje, cuda i znaki, proroctwa i uzdrowienia były potrzebne Kościołowi tylko w czasach apostołów? Czy wtedy były zajęcia praktyczne, a teraz to już tylko teoria?

Niektórzy zdają się myśleć, że Duch Święty dziś nie działa „tak jak wtedy” i że się tak nie objawia. A skąd ta pewność i skąd ta wiedza? Z objawienia? No to musi być bardzo prywatne – bo ani Pismo Święte, ani Tradycja nie mówią Duchowi Świętemu, jak się ma zachowywać. To Duch mówi do Kościoła – nie odwrotnie.

Skąd ten pomysł, że chrześcijaństwo musi być jak kolejne ksero z ksero – coraz słabsze i mniej czytelne? Ha – może z obserwacji własnej niemocy i uznania, że tak powinno być. Może z przekonania, że kiedyś była moc, a teraz tylko pomoc. Bo my jesteśmy nobliwi i stateczni, i sami sobie poradzimy.

Tylko że ta nobliwość jest nudna, a w nudzie nie ma Ducha Świętego. Nie ma Go tam, gdzie się ględzi, zamiast porywać, nie ma Go tam, gdzie się usypia, zamiast budzić, nie ma Go tam, gdzie się gasi, zamiast rozpalać. Ogień Ducha musi buzować gorliwością dzisiejszych chrześcijan, a nie dogorywać wspomnieniami po dawnych.

„I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia” – to napisał prorok Joel w Biblii (więc nie prywatnie) o tym, że w czasach ostatecznych wszyscy czciciele Boga będą mieli „objawienia prywatne”. A mamy czasy ostateczne.

* * * * *

Mus usługi

Zapadł wyrok ws. Adama J., drukarza, który odmówił wydrukowania materiałów promocyjnych dla organizacji homoseksualistów. Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, uznając, że drukarz popełnił zarzucane mu wykroczenie. Stało się tak dlatego, że do drukarza zastosowane zostało prawo z czasów komunizmu, gdy w sklepach prawie nic nie było, a czerwone władze radziły sobie z niedoborami, ścigając „spekulantów”. Wynika z tego, że w Polsce każdy przedsiębiorca musi wykonać każde zlecenie. Skoro tak, to na przykład drukarnia kościelna nie będzie mogła odmówić druku kalendarzy z gołymi paniami czy plakatów reklamujących in vitro lub antykoncepcję albo też ulotek zachęcających do apostazji. Oczywiście może być też tak, że łysol w glanach zamówi u działacza lewicy afisze o treści „ksenofobicznej i rasistowskiej” – i działacz będzie musiał to zrobić. I co wtedy? Ano nic wtedy – działacz prawdopodobnie wydrukuje, bo tacy ludzie często podkreślają przecież, że gdy się idzie do pracy, sumienie należy zostawić w domu. Zwłaszcza że pieniądz to zawsze pieniądz, prawda? A przy okazji: Panie Adamie, dzięki za dobre świadectwo. Zachował się Pan jak trzeba.

Rasizm postępowy

Farmaceutyczna firma Pfizer obniżyła (bynajmniej nie charytatywnie) cenę jednego ze środków antykoncepcyjnych – specjalnie dla afrykańskich kobiet. Media zachodnie w ekstazie, że takie dobro spotyka Afrykanów. A pewnie, pewnie. Jeśli dzięki temu was ubyć, to może biały Bwana dorzucić wam jeszcze perkal i koraliki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.