Poczekalnia

Co robi wywyższony na oczach całej społeczności, namaszczony na króla Izraela Dawid? Wraca do… pasienia owiec. Nie szarp się. Czekaj, co z twoją sytuacją zrobi Bóg.

Oj, jak bardzo dotknęła mnie wczorajsza konferencja we wspólnocie. Nasz przyjaciel Maciek Wolski z Fundacji 24/7 opowiadał o wybraniu Dawida. Przywołał historię, którą znam na pamięć. A jednak (tak działa skuteczne jak miecz słowo Boże!) wczoraj jedno stwierdzenie kompletnie „rozwaliło system”, bardzo mocno mnie dotknęło.

Co robi namaszczony na króla Dawid? Wywyższony na oczach zdumionej rodziny, a zwłaszcza Jessego, który początkowo nie wymienił go nawet w gronie „siedmiu wspaniałych” synów, a na końcu wybąkał zawstydzony: „Jest jeszcze jeden, ale on pasie owce”? Wraca do… pasienia owiec. Czeka w spokoju na dalszy ciąg. Nie zaczyna, dumnie wypinając pierś, udowadniać wszystkim wokół, jak wysoko został wyniesiony. Wraca do swych stad. Przecież to stamtąd przychodzi na pole walki, by stanąć oko w oko w gigantem. Zna swoje miejsce szeregu. Czeka, co dalej z tym fantem zrobi Bóg.

Bardzo kojarzy mi się to z okresem liturgicznym, który właśnie przeżywamy. Z czekaniem na sobotnie celebrowanie Zesłania Ducha Świętego.

„Czekajcie, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka” – zapowiadał Jezus. Czekajcie na Parakleta. Nie wykonujcie nerwowych ruchów. Czekajcie na Jego odpowiedź w waszej sprawie. Jeśli jesteście pasterzami – wróćcie do pasienia owiec.

Ojcowie Pustyni doradzali, by w chwilach duchowych zawirowań nie opuszczać swej celi i nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Identyczne intuicje miał św. Ignacy Loyola. „Czekajcie. Pozostańcie na miejscu, aż zostaniecie uzbrojeni mocą z wysoka”.

Przyznaję: nie jest to łatwa lekcja. Ale skoro On sam o to prosi?