Idź i kochaj!

Barbara Gruszka-Zych Barbara Gruszka-Zych

|

GN 21/2017

publikacja 25.05.2017 00:00

O spuściźnie lednickiej, kluczach o. Jana i potrzebie tańca mówi o. Wojciech Prus OP.

Ojciec Wojciech Prus, dominikanin,  duszpasterz Wspólnoty Lednica 2000. Ojciec Wojciech Prus, dominikanin, duszpasterz Wspólnoty Lednica 2000.
Jakub Szymczuk /foto gość

Barbara Gruszka-Zych: Czy jest jakaś szansa dla dzisiejszej młodzieży?

{body:BRB}O. Wojciech Prus: {/body:BRB}Postawmy to pytanie inaczej: „Czy jest jakaś szansa dla dorosłych?”. Młodzież kochała o. Jana Górę, bo on się nią interesował.

A rodzice często nie interesują się dziećmi…

Moim zdaniem to największy dramat naszych czasów. Młodzież, ucząc się od rodziców, upodabnia się do nich. Nic dziwnego, że jeśli zaharowanym matce i ojcu brak czasu i zainteresowania własnymi dziećmi, to one będą szukały wzorów gdzie indziej.

Wydaje się, że na spotkaniach lednickich znajdują takie zainteresowanie.

Od dwóch tygodni mamy na Lednicy dwie siostry ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego. Widzę, jak to działa, bo kobiety mają większą zdolność słuchania, empatii, czułości i młodzież do nich lgnie. W każdym ruchu gromadzącym młodych musimy pracować nad bazą, którą porównałbym do ucha i serca. Powinni ją tworzyć zarówno mistrzowie ciszy, kontemplacji, jak i aktywnie towarzyszący młodzieży, otwarci na jej słuchanie z miłością i uwagą.Fakt, że na Lednicę przyjeżdża tylu młodych, to odpowiedź na pytanie: „Czy jest dla nich nadzieja?”. W tym momencie chętnie wygłosiłbym laudację na cześć sióstr zakonnych, księży, katechetów, którzy z tą młodzieżą na co dzień pracują i przyjeżdżają na Lednicę. Organizują autokary, czuwają z młodymi na polu całą noc. To dla nich trzy dni i dwie noce w plecy. A najczęściej idą w poniedziałek do pracy.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.