Piano Pawlik

GN 19/2017

publikacja 11.05.2017 00:00

Jolanta przypomina melodie Moniuszki. Włodek improwizuje do tematów z poezji. W Łukaszu pulsują lata 80. Przy fortepianie Pawlikowie.

Łukasz Pawlik
Lonely Journey
Pawlik Relations
2016 Łukasz Pawlik Lonely Journey Pawlik Relations 2016

Dwa lata temu Włodek Pawlik odebrał w Los Angeles „muzycznego Oscara” za album „Night in Calisia”. Odtąd telefon Jolanty Pawlik dzwonił częściej. Odbieranie telefonów to część jej zawodowej pracy. Jest menedżerką i producentką męża Włodka i syna Łukasza. I jeszcze oddaną muzyce klasycznej pianistką. Stanisława Moniuszki nie trzeba nikomu przedstawiać… z nazwiska. Gorzej z repertuarem. Jolanta Pawlik przypomniała jego pieśni. Na drugiej płycie z serii „Moniuszko” pianistce towarzyszy bas Michał Dembiński. Wśród szesnastu utworów aż połowa wiąże się z tematyką żołnierską. Nie mogło również zabraknąć słynnej „Prząśniczki”. Tym razem w nietypowym, męskim wykonaniu.

Włodek Pawlik prezentuje głównie repertuar własny. To jazzman z krwi i kości, świetny improwizator (patrz podwójny album „Grand Piano”). A jego trio z Pawłem Pańtą na kontrabasie i Cezarym Konradem na perkusji stworzyło silną jazzową markę. Na długiej liście fonograficznej ma też muzykę do filmów, koncerty na orkiestrę czy utwory wokalne, jak zadedykowane św. Janowi Pawłowi II misterium „Stabat Mater” i kantata „Myśląc Ojczyzna”. Inspiruje go twórczość poetycka. Ostatnie wydawnictwo Pawlika „4 Works 4 Orchestra” to podwójny krążek zawierający cztery kompozycje na orkiestrę, w tym prezent dla syna Łukasza – „Cellomania” na wiolonczelę, orkiestrę symfoniczną i jazzową sekcję (tu sprawdzeni Pańta–Konrad). Łukasz Pawlik w tym utworze zagrał na wiolonczeli, a w kolejnym towarzyszył ojcu przy drugim fortepianie.

Każdy młody muzyk marzyłby o takim pakiecie startowym – domowym warsztacie pod kierunkiem profesorów mamy i taty. Łukasza Pawlika od zawsze otaczała pianistyka, grana na żywo i z płyt. Do szkoły poszedł za to z wiolonczelą. Później wchodził z nią w dorosłość, by w końcu usiąść przy fortepianie. Odszedł od klasyki w stronę jazzu. Dokonywał mądrych wyborów, szukając muzycznej drogi. Nie uległ pokusom dźwiękowego eksperymentowania ani naśladowania stylu ojca. Materiał na pierwszą solową płytę „Lonely Journey” złożył z własnych kompozycji, stawiając na zanurzony w latach 80. i 90. nurt fusion. Jest melodyjnie i nieszablonowo. Fenomenalnym debiutem Łukasz Pawlik rzucił sobie wyzwanie przed kolejnymi stopniami kariery.

Piotr Sacha

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.