Infiltracja

Jakub Jałowiczor

|

GN 19/2017

publikacja 11.05.2017 00:00

Chcę po cichu rozsiewać chorobę, na którą nie ma lekarstwa – mówił Matteo Farina. Wirus okazał się silnie zakaźny, choć na jego rozpowszechnianie Matteo dostał tylko 18 lat.

Matteo Farina zmarł na raka mózgu w wieku 18 lat. Znajomi mówili, że był duszą towarzystwa, zapamiętali go jako człowieka, który interesował się problemami innych, doradzał, bronił dziewczyn przed natrętami. Matteo Farina zmarł na raka mózgu w wieku 18 lat. Znajomi mówili, że był duszą towarzystwa, zapamiętali go jako człowieka, który interesował się problemami innych, doradzał, bronił dziewczyn przed natrętami.
it.MatteoFarina.com

Jako dziecko był pucołowaty. Później wyszczuplał, być może z powodu choroby. Kibicował Juventusowi, czym nie wyróżniał się w rodzinnym Brindisi. Śpiewał w zespole rockowym. Interesował się naukami ścisłymi i ekologią. Dobrze się uczył, pewnie zostałby inżynierem. Kiedy przystępował do Pierwszej Komunii św., rzucił się w oczy ks. Damiano Comesowi. „Podczas homilii zapytałem dzieci, czy jest wśród nich ktoś, kto byłby gotów odpowiedzieć Jezusowi »tak«, gdyby któregoś dnia poprosił o to, żeby zostać sługą Eucharystii: kapłanem” – wspominał ks. Comes. Mały Matteo podniósł rękę i głośno powiedział: tak!

Inny kapłan Antonino Colasanti wspomina z kolei, że regularnie spowiadał Matteo: „To nie były spowiedzi dziecka, tylko osoby więcej niż dojrzałej duchowo. Kiedy się spowiadał, zawsze patrzył mi w oczy, nie zdarzyło się ani razu, żeby spuścił głowę. Za każdym razem zachęcałem go, żeby robił kolejny krok w życiu duchowym, a on to akceptował, z entuzjazmem się zgadzał”.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.